Francuskie sery i niemieckie auta pod ostrzałem – co planuje Trump?

Administracja Donalda Trumpa ponownie wstrząsnęła globalnym handlem, zapowiadając 30% cła na towary z Unii Europejskiej od 1 sierpnia, co wywołało burzliwą reakcję Brukseli, protesty europejskich eksporterów i wzmożoną niepewność na rynkach. Analitycy przestrzegają, że najnowsze decyzje Waszyngtonu mogą mieć długofalowe skutki gospodarcze po obu stronach Atlantyku.
-
Donald Trump nakłada nowe cła na Unię Europejską i inne kraje, eskalując napięcia handlowe na skalę globalną.
-
Bruksela reaguje z opóźnieniem, ale planuje kontratak, jeśli negocjacje zakończą się fiaskiem.
-
Eksperci ostrzegają: nowa polityka celna USA może uderzyć zarówno w gospodarkę europejską, jak i amerykańską.
Trump eskaluje napięcia: 30% cła na UE i globalna ofensywa handlowa
Administracja Donalda Trumpa ogłosiła nową falę ceł, które obejmą towary importowane z Kanady, Meksyku, Unii Europejskiej, Indii, Wietnamu i Brazylii. Największe poruszenie wywołały zapowiedzi 30-procentowych taryf na europejskie towary, które mają wejść w życie 1 sierpnia. Trump uzasadnia swoją decyzję walką z deficytem handlowym i względami bezpieczeństwa narodowego, co przez wielu ekonomistów i komentatorów uznawane jest za pretekst do uzyskania przewagi negocjacyjnej.
W liście do przywódców poszczególnych państw Trump wskazał konkretne stawki — od 15% do 50% — zależnie od kraju i rodzaju importowanych towarów. Szczególną uwagę przyciągnęła decyzja o nałożeniu 50% ceł na Brazylię, co interpretowane jest również jako ingerencja w wewnętrzną politykę państw BRICS.
Europa reaguje z opóźnieniem, ale nie bez planu
Bruksela została zaskoczona, lecz nie pozostaje bierna. Liderzy UE natychmiast zapowiedzieli, że zrobią wszystko, by uniknąć „supernegatywnego scenariusza”. Z jednej strony podjęto próbę ratowania sytuacji poprzez wznowienie negocjacji z administracją USA, z drugiej — odłożono w czasie kontrcła, które miały wejść w życie już w ten poniedziałek.
Eksperci oceniają, że Bruksela może wykorzystać różne strategie: od zwiększenia zakupów amerykańskich produktów (soja, sprzęt wojskowy), przez zmniejszenie ceł na amerykańskie auta, aż po możliwość ograniczenia eksportu leków i farmaceutyków. Ostatecznym krokiem mogłoby być nałożenie taryf cyfrowych oraz uregulowanie amerykańskich firm technologicznych – opcja ta jednak grozi pełnoskalową wojną handlową.
Według analityków istnieje wciąż szansa na kompromis, który mógłby skutkować średnim poziomem ceł w okolicach 15% — czyli więcej niż wcześniej oczekiwane 10%, ale mniej niż groźba 30%. Takie rozwiązanie byłoby analogiczne do umowy zawartej przez USA z Wielką Brytanią.
Uderzenie w europejskich producentów: wino, sery i konsekwencje inflacji
Największy niepokój wyrażają francuscy producenci żywności, w szczególności sektory wina i nabiału. Eksporterzy wskazują, że rynek amerykański to dla nich kluczowy kanał zbytu, a 30-procentowe cła mogą wyeliminować ich produkty z półek sklepów w USA, zwłaszcza w obliczu rosnącej inflacji i ograniczonej siły nabywczej konsumentów.
Francuski sektor mleczarski eksportuje rocznie produkty za ponad 350 milionów euro do USA, a tak wysoka taryfa mogłaby oznaczać dziesiątki milionów euro strat rocznie. Jak podkreślają przedstawiciele branży, to nie tylko kwestia ekonomii, ale także konieczność dostosowania całej strategii eksportowej do nowych realiów politycznych.
Dodatkowo, osłabienie dolara względem euro już teraz zmniejsza konkurencyjność europejskich produktów w USA, a nowe taryfy mogą całkowicie zamknąć ten rynek dla wielu mniejszych producentów.
Naciski na Fed i ryzyko politycznego sterowania gospodarką
W równoległym ruchu, Trump zaapelował do Rezerwy Federalnej o obniżenie stóp procentowych do poziomu 1%, co jego zdaniem pozwoliłoby ograniczyć koszt obsługi gigantycznego deficytu budżetowego. Jednak zdaniem ekonomistów, tak drastyczna obniżka mogłaby zostać odebrana jako akt politycznej presji na bank centralny, co mogłoby wywołać spadek zaufania inwestorów i wzrost rentowności obligacji.
Analitycy przypominają, że tak niskie stopy są typowe dla czasów kryzysu, nie dla gospodarki o pełnym zatrudnieniu i inflacji powyżej celu. Obniżka mogłaby zamiast ożywienia wywołać niekontrolowany wzrost cen i spadek wartości dolara.
W tle pozostaje też rosnące zadłużenie USA, związane z przyjętym niedawno pakietem fiskalnym o nazwie „One Big Beautiful Bill Act”. To wszystko może sprawić, że Stany Zjednoczone staną się mniej przewidywalnym partnerem handlowym, nawet jeśli w krótkim terminie Trump zyska na politycznej popularności.