Dlaczego szampan leje się w czerwcu na rynkach finansowych
Rynek szukał powodów, aby zapomnieć o swych niedawnych lękach. I je znalazł, bo zmienność nastrojów jest naturą rynków. Konsumenci nadal czują się dobrze, ale dopiero odczują silniej skutki podwyżek stóp procentowych.
Początek czerwca przebiegał w bardzo dobrych nastrojach. Chociaż wzrosty głównych amerykańskich indeksów nie są zbyt wielkie, to jest jednak szansa na nowe wielomiesięczne rekordy. W przypadku S&P 500 około 15 pkt. więcej wystarczyłoby do najwyższych poziomów od czerwca 2022 r. Fed zaczyna wygrywać walkę z inflacją.
Inflacja CPI w USA w maju wyniosła 4% r/r wobec 4,1% prognoz i 4,9% poprzednio. W ujęciu miesięcznym także wzrost wypadł poniżej prognoz (0,1%, oczekiwano 0,2%). Inflacja bazowa CPI (bez cen energii i żywności) wyniosła 5,3% i okazała się zgodna z oczekiwaniami rynków. Rynek oczekuje, że stopy nie ulegną zmianie. Presja inflacyjna w gospodarce powoli słabnie obniżając szanse na kolejne podwyżki stóp przez Fed. Dodatkowo inflacja w usługach bez cen najmu, szczególnie obserwowana przez J.Powella drugi raz z rzędu pokazała spadek cen.
To powinno prowadzić do wsparcia amerykańskich indeksów. Jest szansa na najwyższe zamknięcie od niemal roku w przypadku S&P 500 i kolejne rekordy od kwietnia zeszłego roku w przypadku technologicznego Nasdaq. Pomimo wielu niepewności, takich jak np. potencjalnie ściągnięcie płynności po emisji długu przez amerykański rząd, Goldman Sachs zdecydował się na podniesienie celu dla S&P 500 na 4500 pkt. na koniec tego roku, gdy ostatnio było to nieco ponad 4300 pkt.
- Poprzedni rok minął w złych nastrojach, głównie z powodu inflacji i wysokich stóp procentowych, a jesienią Europie groził kryzys energetyczny, teraz mamy odwrócenie tych nastrojów – mówi w rozmowie z MarketNews24 dr Przemysław Kwiecień, główny ekonomista XTB. – Rynek szukał powodów, aby odbić się od tych obaw i wrócić do dobrych nastrojów po covidzie, bo o ile pierwsza reakcja na epidemię była szokowa, to jednak ekspansja w polityce gospodarczej doprowadziła do szalonych wzrostów na giełdach, szczególnie w USA.
Na wyobraźnię inwestorów podziałała sztuczna inteligencja, która tchnęła drugie życie w potężnie do niedawna wyprzedawany indeks Nasdaq. Znany z dużego udziału technologicznych spółek indeks w zeszłym roku zaliczył największe spadki od czasu pęknięcia bańki internetowej. Rok 2023 przyniósł nieoczekiwany zwrot akcji, byki masowo wracają do technologii. Powód? Powiew świeżości związany ze sztuczną inteligencją. Paliwa do wzrostów dostarczyła w maju Nvidia, która po niemal 400%, bezprecedensowym rajdzie od październikowego dołka z niemal 1 bln USD kapitalizacją znalazła się na 5 miejscu wśród najwyżej wycenianych amerykańskich spółek giełdowych. Po wynikach finansowych akcje Nvidia notują największy jednodniowy wzrost kapitalizacji rynkowej w historii amerykańskiej giełdy. Wycena firmy wzrosła o zawrotne 200 mld USD w ciągu tylko jednego dnia.
Na rynkach leje się szampan, bo globalna rozgrywka wokół sztucznej inteligencji nabiera tempa, a spółki z nafaszerowanego technologicznymi spółkami indeksu Nasdaq 100 przeżywają prawdziwą wiosnę za sprawą zwiększonego popytu na zaawansowane półprzewodniki umożliwiające skalowanie mocy obliczeniowej, wykorzystywanej w tzw. sieciach neuronowych.
Jak rynek powinien wyceniać nowe firmy technologiczne? Giełda uwielbia technologiczne nowości rozpalające wyobraźnię spekulantów.
- Przypomina się poprzednia hossa dot-com napędzana wynalezieniem internetu, która sprawiła, że na giełdach mieliśmy istne szaleństwo, które skończyło się wielkim krachem finansowym – przypomina ekspert XTB. – Rynki nie chcą tego pamiętać, wolą oceniać, że to się nie powtórzy bo teraz będzie inaczej.
Rzeczy abstrakcyjne i przełomowe wynalazki trudno wycenić przez co (jak pokazała historia) rynki mają skłonność do popadania w stany skrajne. Od paniki do wielkiej euforii. Choć trend AI narodził się w nieprzyjaznych rynkowym nowościom okolicznościach makro (niższa płynność, wysokie stopy procentowe, utrudniony dostęp do drożejącego, zewnętrznego finansowania) kwitnie niczym kwiat rosnący na pustyni.
Do tego dołączyć trzeba przeświadczenie inwestorów, że w sumie w gospodarce nie jest źle. Obawiano się recesji, a gospodarki najważniejszych krajów nieźle sobie radzą. Wprawdzie przemysł radzi sobie raczej słabo, to usługi – bardzo dobrze. Konsument cały czas jest silny, a jednak inwestorzy już odliczają kiedy banki centralne zaczną obniżać stopy procentowe.
- Jest w tym nadmiar optymizmu, ponieważ polityka pieniężna działa z opóźnionym zapłonem, bo choć gospodarka USA nieźle radzi sobie przy 5% podstawowej stopie procentowej, to jednak nie oznacza, że za 2-3 kwartały nadal radzić sobie będzie dobrze, jednak rynki ignorują takie zagrożenie – komentuje dr Przemysław Kwiecień z XTB. – Konsumenci nadal czują się tam dobrze, ale dopiero odczują skutki podwyżek stóp procentowych, a stanie się to dopiero za jakiś czas i wtedy dowiemy się jakie jest zagrożenie spowolnienia gospodarczego, zwłaszcza że w USA to usługi mają największy udział w PKB.