Nasze coraz droższe zdrowie
Od ponad 10 lat wydłużył się w ostatnim półwieczu spodziewany czas życia nowo narodzonego człowieka w najbardziej rozwiniętych krajach świata. To zasługa wzrostu wydatków na zdrowie i coraz lepszej opieki medycznej. Od dekady wydatki rosną wolniej niż w przeszłości, gdyż problemem stały się koszty.
Na gigantyczne wydatki na opiekę zdrowotną mogą pozwolić sobie jedynie najbogatsze kraje. Rekordowy ich poziom notowany jest w USA, gdzie – jak wynika z najnowszego raportu OECD – wydano na nią w 2016 roku przeciętnie 9892 dolary na mieszkańca, licząc według parytetu siły nabywczej (PPP). USA zdecydowanie dystansują pod tym względem Szwajcarię (7919 dol.), Luksemburg (7463 dol.), Norwegię (6647 dol.) i Niemcy (5551 dol.). Średnio w 35 krajach ujętych w raporcie wydatki są o ponad połowę mniejsze (4003 dol.), co odpowiada mniej więcej 9 proc. produktu krajowego brutto (PKB) tych krajów.
Polska na tym tle – co nie jest tajemnicą – wypada słabo. W 2016 roku wydatki na zdrowie w naszym kraju wyniosły przeciętnie 1798 dol. na głowę. Za Polską jest w tej klasyfikacji już niewiele państw zaliczanych do największych pod względem gospodarczym w świecie – m.in. Łotwa, Rosja, Turcja, Meksyk, Brazylia i Chiny.
Zauważyć tu jednak trzeba, że wskazane dane obejmują łącznie wszystkie wydatki na zdrowie – nie tylko obowiązkowe składki, ale także dobrowolnie ponoszone koszty związane albo z dodatkowymi ubezpieczeniami, albo na podwyższenie standardu opieki. W porównaniu wielkości obowiązkowych składek – co może być pewnym zaskoczeniem – USA wcale nie wypadają najlepiej. Przeznacza się w nich ok. 8,5 proc. PKB (razem z dobrowolnymi opłatami 17,2 proc. PKB). Lepiej pod tym względem sytuują się Niemcy (9,5 proc.), Szwecja (9,2 proc. PKB) i Japonia (9,1 proc. PKB). W sytuacji Polski wiele to nie zmienia (4,4 proc. PKB, razem z dobrowolnymi wydatkami – 6,4 proc. PKB), chociaż gorsze okazują się wówczas od nas Litwa i Korea. Inna sprawa, że pośrednio świadczy to, iż relatywnie więcej płaci się w naszym kraju za zdrowie z własnej kieszeni.
Kryzys gospodarczy końca pierwszej dekady XXI wieku silnie odcisnął się na wielkości wydatków na zdrowie, co znajduje odbicie także w narracji stosowanej w raportach o stanie zdrowia społeczeństwa i w opisach programów zdrowotnych wielu krajów. Od 2009 roku wydatki na zdrowie rosną w najbardziej rozwiniętych krajach średnio o 1,4 proc. rocznie, podczas gdy w porównywalnym okresie przed 2009 rokiem wzrost ten wynosił średnio 3,4 proc. rocznie. Wyhamowanie wydatków na zdrowie było jednak głębsze, jeśli będziemy pamiętać, że punktem odniesienia jest produkt krajowy. A ten w wielu krajach w ostatnich latach zmalał i dopiero od roku – dwóch lat zaczyna na nowo wzrastać. Najbardziej dotkliwie wydatki na zdrowie zmalały w Grecji i w Portugalii.
W dyskusjach publicznych unika się raczej stawiania pytań o koszty opieki zdrowotnej – to kwestia głęboko zakorzenionej poprawności politycznej, na zdrowiu nie można wszak oszczędzać. O zmianie nastawienia świadczą jednak wyraźne akcenty w raportach o stanie zdrowia i służby medycznej. Najnowsze opracowanie OECD jest tego dobrym przykładem. W poszukiwaniu recept poprawy wskaźników zdrowotnych zdecydowanie najwięcej uwagi przykłada się do szeroko rozumianej profilaktyki, zachęca się do prowadzenia zdrowego trybu życia, dobrego odżywiania, unikania alkoholu i używek oraz zwraca się uwagę na poprawę warunków środowiska, co zależy zwłaszcza od czystości wody i powietrza. Wiele w tym oczywiście racji, ale jest też jasne przesłanie – chcesz żyć dłużej, musisz o to zadbać sam.
Samodzielność w dbałości o własne zdrowie objawia się nie tylko w ograniczaniu czynników ryzyka – na przykład przez mniejsze spożycie tytoniu czy alkoholu – ale także we wzroście nakładów ponoszonych z prywatnej kieszeni. Różne są w różnych krajach systemy finansowania służby zdrowia. Na przykład w Danii, Szwecji, Wielkiej Brytanii administracja centralna, regionalna i lokalna finansuje 80 proc. wydatków ponoszonych na zdrowie. W Niemczech, Japonii, Francji i Słowacji ponad 75 proc. wydatków na zdrowie finansowanych jest poprzez obowiązkowe ubezpieczenia.
Średnio jedna piąta wydatków na zdrowie w krajach OECD finansowana jest z kieszeni prywatnych. Są jednak pod tym względem duże różnice. Największy udział prywatnego finansowania notowany jest na Łotwie, gdzie sięga on (tu raport OECD dysponuje danymi za rok 2015) 41,6 proc. Niewiele mniejszy jest w przypadku Meksyku (41,4 proc.), Korei (36,8 proc.) i Grecji (35,6 proc.). Polska (23,2 proc.) sytuuje się na średnim poziomie. Najniższy udział (6,8 proc.) notowany jest we Francji.
Istotne jest, że udział prywatnych wydatków w łącznych nakładach na zdrowie na ogół – zgodnie z niepisaną regułą samodzielności – wzrasta. Silniejszy spadek tego udziału nastąpił od roku 2009 jedynie w Meksyku, gdzie i tak jest on już wysoki. W Polsce udział ten w tym czasie zmniejszył się, ale nieznacznie.