Polisy OC ciągle drożeją
Ceny komunikacyjnego ubezpieczenia OC szybują w górę. Tempo ich wzrostu jest nawet szybsze od przewidywań ekspertów. Wszystko wskazuje na to, że to nie koniec podwyżek. Pomysł na ograniczenie wzrostu cen mają sami ubezpieczyciele, ale jego realizacja należy do regulatora.
W serwisach społecznościowych rozprzestrzeniają się akcje protestacyjne przeciwko wysokim cenom OC. Do Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów wpływają też skargi na ceny polis komunikacyjnych. W przypadku starych niedrogich aut cena polisy nierzadko jest porównywalna z ceną samochodu. Średnia cena obecnie wynosi około 600-1000 złotych.
Według porównywarki ubezpieczeń rankomat.pl w skali roku odnotowano już 53-proc. wzrost cen polis OC. Podwyżki dotyczą wszystkich właścicieli pojazdów, włącznie z kierowcami o nienagannej historii ubezpieczenia, ale najbardziej uderzają w młodych kierowców oraz takich, którzy mają na koncie po kilka szkód. W tym ostatnim przypadku zdarzają się składki rzędu kilkunastu tysięcy złotych – w ten sposób towarzystwa starają się zniechęcić szkodowych kierowców do zawierania z nimi umów ubezpieczenia. Najbardziej szkodowi kierowcy mogą mieć problem ze znalezieniem polisy w rozsądnej cenie, a dzięki temu, że Ubezpieczeniowy Fundusz Gwarancyjny gromadzi dane o wszystkich szkodach, mają małe możliwości kombinowania w celu obniżenia składek.
Skutki podwyżek
Podwyżki zaczęły się w październiku zeszłego roku, ale ich tempo jest coraz szybsze. W III kwartale 2016 r. OC podrożało według rankomat.pl średnio o 16,4 proc. W porównaniu do tego samego okresu roku poprzedniego (III kwartał 2015 r. do II kwartału 2015 r.) wzrost najniższych cen OC kształtował się na dużo niższym poziomie i wynosił 3,7 proc.
Kierowcy często nie widzą związku między rosnącymi odszkodowaniami a wysokością składek. Te same osoby uważają jednak, że odszkodowania są za niskie, a składki za wysokie, i nie biorą pod uwagę tego, że składka to nie podatek, ale gwarancja na 6 mln euro (bo tyle maksymalnie ubezpieczyciel może wypłacić w razie spowodowania szkody). Do tego do niskich stawek łatwo jest się przyzwyczaić. Przez ostatnie 10 lat między ubezpieczycielami trwała wojna cenowa, więc ceny polis były konkurencyjne. Kierowcy zapominają, że przedtem (czyli przed dekadą) ceny polis OC były zbliżone do obecnych.
Po polskich drogach jeździ ponad 20 mln samochodów, a rocznie wyłapywanych jest ok. 100 tys. kierowców bez OC. Wzrost cen prowadzi do tego, że wielu kierowców nie będzie stać na ubezpieczenie i będą liczyć, czy taniej wyjdzie im kupno polisy OC czy zapłacenie kary za jej brak. Nie biorą przy tym pod uwagę, że brak ubezpieczenia w razie szkody będzie skutkować tym, ze odszkodowanie będą płacić z własnej kieszeni.
Kombinują też agenci, którzy nie chcą tracić klientów, więc wpisują fałszywe dane we wnioskach ubezpieczeniowych. Typowe oszustwa stosowane przez klientów we współpracy z agentami to zmiana kodu pocztowego (stawki za OC w Warszawie i w Koziej Wólce nie są takie same), zmniejszenie liczby szkód, zmiana przeznaczenia pojazdu. Zdarzył się przypadek ubezpieczenia floty autobusów, w którym we wniosku o ubezpieczenie zostało wpisane, że służą do przejazdów prywatnych, a nie zarobkowych. Pozwoliło to zaoszczędzić 8 tys. zł na każdym pojeździe. Ubezpieczyciele nie wszystkie dane mogą zweryfikować, a nawet jeśli mogą, to nie są w stanie sprawdzić wszystkich polis.
Wojna cenowa drogo kosztowała ubezpieczycieli. Strata techniczna na rynku OC za 2015 r. wyniosła ponad 1 mld zł. Ubezpieczyciele nie mogli dłużej dokładać do polis OC i musieli podnieść ceny. Nie ma tu miejsca żadna zmowa cenowa, to konieczność, gdyż towarzystwa nie mogą w nieskończoność dokładać do nierentownych ubezpieczeń.
Podwyżki pomogły, ale nie rozwiązały problemu. W pierwszym półroczu 2016 roku ubezpieczyciele dopłacili do polis ok. 600 mln złotych, mimo że sprzedali OC za ok. 5 mld złotych, czyli o 1 mld zł więcej niż w 2015 roku.
Na podwyżkach zarobili przede wszystkim pośrednicy, gdyż prowizja określona jest procentowo. Jeśli więc wzrosła średnia składka, to i agenci zarobili więcej.
Galopująco rosną odszkodowania
Jedną z przyczyn coraz wyższych cen polis OC są rosnące wartości odszkodowań za szkody osobowe. Według raportu Polskiej Izby Ubezpieczeń od stycznia do czerwca 2016 roku poszkodowani w wypadkach otrzymali 3,9 mld zł, czyli 16,8 proc. więcej niż w analogicznym okresie ubiegłego roku. Zgodnie z danymi Ubezpieczeniowego Funduszu Gwarancyjnego za 2015 r. aż 55 proc. wypłaconych świadczeń osobowych dotyczyło wypadków sprzed kilkunastu lat. Oznacza to w praktyce, że kierowcy w aktualnej składce OC pokrywają koszty dawnych zdarzeń.
Wytyczne Komisji Nadzoru Finansowego sprawiły też, że poprawił się standard, a tym samym wzrosły koszty likwidacji szkód majątkowych.
Przychylne poszkodowanym są sądy, a korzystne interpretacje przepisów dokonywane przez Sąd Najwyższy wpływają na wyższe kwoty odszkodowań. Niedawno uchwała Sądu Najwyższego potwierdziła zasadność leczenia i rehabilitacji poszkodowanego w wypadku w prywatnych klinikach na koszt ubezpieczyciela. Wcześniej były wyroki nakazujące uwzględnianie w odszkodowaniu kosztów wynajmu pojazdu zastępczego, zwrot kosztów nowych części używanych do naprawy auta czy uwzględnianie VAT w odszkodowaniu.
Pojawiają się też nowe roszczenia. W sierpniu Sąd Najwyższy potwierdził, że osoby, których bliscy doznali najcięższych obrażeń ciała skutkujących stanami wegetatywnymi, niedowładami czterokończynowymi lub śpiączką, mają prawo do zadośćuczynienia z powodu naruszenia dobra osobistego. Ubezpieczyciele obecnie odmawiają wypłat z tego tytułu, ale jest kwestią czasu, kiedy sądy będą to nakazywać.
– Idąc dalej w przyszłość, można sobie wyobrazić kolejne roszczenia z tego tytułu, takie jak na przykład utrata szczególnej więzi z narzeczonym lub też utrata więzi w ramach związku homoseksualnego – uważa Aleksander Daszewski, radca prawny w biurze Rzecznika Finansowego.
Granice odpowiedzialności za naruszenie dóbr osobistych długofalowo wytyczą przeobrażenia obyczajowe, zmiany kulturowe, a także szeroka wyobraźnia i bez wątpienia kreatywność pełnomocników poszukujących kolejnych źródeł potencjalnej odpowiedzialności za naruszenie dóbr osobistych.
Ubezpieczyciele chcą ograniczyć podwyżki
Z pomysłem rozwiązania problemu rosnących składek za OC komunikacyjne wyszli sami ubezpieczyciele. Polska Izba Ubezpieczeń uważa, ze wprowadzenie zmian systemowych i standaryzacja wypłat za szkody osobowe może powstrzymać wzrost cen. Obecnie problemem jest brak przewidywalności wypłat. Jest to ryzyko systemowe, które ponosi cała branża.
Rzecz w tym, że aby to osiągnąć, trzeba zmienić przepisy. Same wytyczne Komisji Nadzoru Finansowego (KNF) nie wystarczą do wprowadzenia zmian, które objęłyby sądy. Tabelę stawek mogłoby stworzyć powołane przy KNF Forum Zadośćuczynień, w skład którego wchodzą przedstawiciele rządu, ubezpieczycieli, kancelarii odszkodowawczych, Rzecznika Finansowego i środowisk medycznych. Forum ma na celu opracowanie rozwiązania legislacyjnego pozwalającego w sposób systemowy uregulować kwestię sposobu ustalania i wysokości kwot zadośćuczynienia z tytułu szkody niemajątkowej oraz ich wypłaty przez zakłady ubezpieczeń.
Standaryzacja długofalowo wpłynęłaby na stabilizację, ale jest też dla ubezpieczycieli ryzykowna. Nie wiadomo, na jakiej wysokości zostałyby ustalone kwoty zadośćuczynień, a orzeczenia sądowe kształtują się w tych sprawach różnie i zgłaszane są coraz wyższe roszczenia, a z punktu widzenia ubezpieczycieli nie jest bez znaczenia, na jakim poziomie zostaną ustalone kwoty zadośćuczynień.
– Analizując orzecznictwo, widzimy duże rozbieżności zasądzeń w podobnych przypadkach. Dlatego niektóre kraje europejskie zmieniły swój model prawny, opierając przyznawane świadczenie na różnego rodzaju taryfikatorach. Tak jest m.in. w Hiszpanii, Włoszech, Słowacji, Holandii i Francji. Powodem tego był fakt, że nieprzewidywalność zasądzeń powodowała eskalację roszczeń, a w konsekwencji niekontrolowany wzrost składek – mówi Dorota M. Fal, doradca zarządu Polskiej Izby Ubezpieczeń.
Tyle że w państwach Europy Zachodniej składki za komunikacyjne ubezpieczenie OC są dużo wyższe niż w Polsce. Jak wynika z raportu Insurance Europe, w Polsce średnia składka OC w roku 2013 stanowiła 45 proc. średniej europejskiej i wynosiła 106 euro. Zatem o ile standaryzacja świadczeń może sprawić, że ceny nie będą rosły w nieskończoność, o tyle można spodziewać się, że ceny polis ukształtują się na poziomie wyższym niż obecnie.
Prawdopodobnie będzie rosło zróżnicowanie cen i kierowcy szkodowi będą płacić jeszcze więcej. Poprawia się dostęp do informacji o kierowcach i pojazdach – przydatna będzie tutaj nowa wersja CEPiK, której wprowadzenie odsuwane jest w czasie. Pojawił się też pomysł udostępnienia ubezpieczycielom informacji o mandatach i punktach karnych, dzięki czemu na wysokość składki wpływałoby naruszanie prawa przez kierowców.