Nikt nie wie jak będzie wyglądał Brexit
Na początku grudnia brytyjski Sąd Najwyższy ma zająć się odwołaniem rządu od orzeczenia z początku listopada, że uruchomienie procedury wyjścia Wielkiej Brytanii z UE zgodnie z artykułem 50 Traktatu Lizbońskiego jest możliwe tylko po zgodzie parlamentu.
Pogląd, jakoby wynik czerwcowego referendum oznaczał natychmiastowe wyjście Wielkiej Brytanii z UE jest nadal przedmiotem prawnego sporu. Przypomnijmy, że proces wyjścia kraju członkowskiego z UE jest regulowany przepisami artykułu 50 Traktatu Lizbońskiego.
Pierwszym krokiem jest zawiadomienie o chęci opuszczenia Unii (notyfikacja), po czym następuje proces negocjacji warunków, na których ma to nastąpić.
Członkowie Rady UE, szefowie rządów i głowy państw unijnych, poza przedstawicielami kraju chcącego opuścić Unię, delegują uprawnienia w zakresie prowadzenia procesu negocjacyjnego do przewodniczącego Komisji Europejskiej i administracji brukselskiej.
"W opinii Official Monetary and Financial Institutions Forum (OMFIF) brytyjski rząd dotychczas nie zajmował się sprawą wyjścia z UE we właściwy sposób i dlatego teraz to parlament będzie musiał zmierzyć się z decyzją obywateli podjętą podczas czerwcowego referendum."
W trakcie negocjacji, Wielka Brytania pozostanie pełnoprawnym członkiem Unii Europejskiej. Po uzgodnieniu warunków opuszczenia UE, muszą one zostać przyjęte przez Radę UE większością kwalifikowaną i ratyfikowane przez Parlament Europejski. Z kolei parlament brytyjski będzie mógł uchylić ustawę dotyczącą Wspólnoty Europejskiej z 1972 roku (na podstawie której Wielka Brytania stała się członkiem UE).
Czas na przeprowadzenie negocjacji wynosi dwa lata, ale może zostać przedłużony na podstawie jednomyślnej decyzji Rady UE. Przekazanie uprawnień do prowadzenia negocjacji Komisji Europejskiej już teraz powoduje naciski ze strony niektórych krajów unijnych na prowadzenie twardych negocjacji z Wielką Brytanią, czyli tzw. hard Brexit.
Artykuł 50 nie mówi nic na temat tego, czy negocjacje mogą zostać odwołane. Wskazuje natomiast, że po wyjściu z UE były kraj członkowski może ponownie ubiegać się o członkostwo w UE na podstawie przepisów zawartych m.in. w artykule 49.
W opinii Official Monetary and Financial Institutions Forum (OMFIF) brytyjski rząd dotychczas nie zajmował się sprawą wyjścia z UE we właściwy sposób i dlatego teraz to parlament będzie musiał zmierzyć się z decyzją obywateli podjętą podczas czerwcowego referendum. Obecnie pytanie dotyczy tego, w jaki sposób będą postępować brytyjscy posłowie: czy będą kierowali się wynikami referendum w ich okręgach wyborczych, czy może nie – czym ryzykowaliby brak późniejszej reelekcji.
Innym, choć teoretycznym wyjściem z sytuacji, jest zwołanie przedterminowych wyborów parlamentarnych. Istnieją dwie przesłanki, które umożliwiałyby takie rozwiązanie i są one zawarte w ustawie Fixed-term Parliaments Act, która weszła w życie w 2015 r. – a mianowicie: rząd musiałby otrzymać wotum nieufności albo posłowie, większością dwóch trzecich głosów, zagłosowaliby za wcześniejszymi wyborami. Teoretycznie możliwe byłoby także inne, demokratyczne rozwiązane, polegające na przeprowadzeniu drugiego referendum ws. Brexit.
Działania w zakresie procedur prawnych nie uwzględniają wpływu bieżących warunków politycznych, powodują natomiast niepewność i tworzą bariery między obywatelami a ich przedstawicielami w parlamencie. Co do zasady wynik referendum może być postrzegany jako głos sprzeciwu obywateli wobec brytyjskiego establishmentu, dlatego ewentualne działania mające na celu jego zignorowanie przez parlament mogą odbić się rykoszetem.
Obecnie problemem jest wybór między soft i hard Brexit, co oznacza de facto wybór pozostałych krajów UE między federalizmem europejskim, czyli dążeniem do ściślejszej integracji, a większymi prawami dla poszczególnych krajów członkowskich. Decyzję w sprawie sposobu negocjacji musi podjąć Rada UE.
Najbardziej prawdopodobny jest impas w tej sprawie, a ewentualne przedłużenie procesu negocjacyjnego ponad dwa lata spowoduje spory wśród zwolenników soft i hard Brexit (podobnie, jak w przypadku przedłużających się negocjacji o wolnym handlu). Na razie nie jest także pewny termin notyfikacji o chęci wyjścia Wielkiej Brytanii z Unii (I kwartał 2017 r.), który zapoczątkuje proces negocjacyjny.
W związku z tym jedyną sprawą, którą można uznać za pewnik, jest to, że w najbliższych miesiącach należy oczekiwać zwiększonej niepewności i zmienności na rynkach.