Juan wychodzi z cienia, wchodzi do koszyka SDR
Już 1 października chińska waluta stanie się oficjalnie piątą rezerwową walutą świata. Oznacza to, że Chiny mogą na olbrzymią skalę zaopatrywać się na światowym rynku pieniężnym i kapitałowym. Będą też zmuszone do stabilizacji juana, by zachować atrakcyjność i poczucie bezpieczeństwa dla inwestorów.
Dominacja Chin w handlu światowym nie przekłada się na siłę i zaufanie do ich waluty. W rezultacie ogromnej ekspansji eksportu osiągnęły rekordowe rezerwy walutowe (ponad 3 bln .dol.), ale udział ich waluty w handlu sięga tylko 30 proc., podczas gdy udział dolara wynosi 90 proc., a jena 70 proc. (razem eksport i import).
Rezerwy centralnych banków wynosiły 7,8 bln. dol. w 2015 roku, ale – jak ocenia Credit Suisse – udział juana (oficjalnie określanego jako renminbi – RMB) w tych rezerwach wynosił tylko 2,5-3 proc., czyli 150-200 mld. dol. – według Thefinancialist.com (Reserved: What Next for the Renminbi? Dec. 3, 2015).
Chiny przy całym swoim rekordowym wzroście (są drugą gospodarką na świecie) były więc całkowicie zależne od dolara, zarówno jako waluty rezerwowej, jak i w obrocie handlowym. Ta zależność, zwłaszcza wobec zalewu emisji dolarów po 2008 roku, była dla władz Chin niebezpieczna (nie mówiąc już o narastającej rywalizacji z USA politycznej i gospodarczej).
Walka o koszyk
Kryzys 2008 roku stał się sposobnością do próby zmiany układu sił. Na konferencji G-20 w 2009 roku Chiny razem z Rosją stworzyły blok domagający się odwrotu od dolara jako światowej waluty rezerwowej (obecnie ciągle ok. 62 proc. rezerw jest w dolarach). Centralny Bank Chin oficjalnie wskazał USA jako winowajcę kryzysu światowego i domagał się zmniejszenia roli dolara na światowym rynku pieniężnym. Stany Zjednoczone odpowiedziały oskarżeniem o protekcjonizm w handlu światowym i manipulacje walutą (choć od 2010 roku Chiny utrzymywały względnie stały kurs swojej waluty do dolara).
Powstała jednak sytuacja, którą N. Ferguson określił „Chino-meryką”. Dwie wielkie gospodarki były zależne od siebie nawzajem, Chiny były największym eksporterem na rynek amerykański, a USA płaciły dolarami, które Chiny zamieniały na rosnące rezerwy walutowe i w dodatku były największym kupcem amerykańskich obligacji skarbowych (ponad 1 bln dol.). Oczywiście rząd Chin mógłby rzucić na rynek choćby część posiadanych obligacji rządu USA, ale w razie gwałtownego załamania kursu poniósłby stratę. Jak w staropolskim przysłowiu: „Złapał Kozak Tatarzyna, a Tatarzyn za łeb trzyma”.
Rząd Chin już w 2010 roku oficjalnie postulował, by juan stał się jedną z walut rezerwowych w koszyku SDR, ale wniosek ten został odrzucony. Były zresztą ku temu powody, ponieważ Chiny nie spełniały wszystkich warunków wolnego przepływu towarów i kapitałów (co jest zresztą problemem spornym aż do dzisiaj). W koszyku walut SDR nadal pozostały wtedy tylko cztery waluty w następujących proporcjach: 41,9 proc. dolar amerykański, 37,4 proc. euro, 11,3 proc. funt brytyjski i 9,4 proc. jen japoński.
Zwycięstwo Kraju Środka
Trwało to aż do 2015 roku. Oczywiście trwały ciche uzgodnienia między rządami i bankami centralnymi USA i Chin, ale oficjalnie mało o tym wiemy. Udział gospodarki chińskiej w gospodarce światowej, utworzenie bloku BRICS, projekt „One Belt, One Road”, a ostatnio projekt banku Asian Infracture Investment Bank (AIIB), który jest otwartą rywalizacją z Bankiem Światowym, zrobiły jednak swoje.
Jest zbyt duża dysproporcja między udziałem w obrotach handlowych Chin na świecie (35 proc. na koniec 2015 roku) a udziałem cyrkulacji chińskiej waluty w światowych transakcjach (-1,72 % według SWIFT).
W sierpniu 2015 roku Chiny nagle przeprowadziły dewaluację swojej waluty. Raptem o ok. 2 proc., ale miało to duży wpływ na światowe rynki pieniężne i kapitałowe. W styczniu 2016 roku nastąpiła kolejna mała dewaluacja i kurs RMB/dol. spadł do 6,84. Wobec spadku koniunktury na świecie i popytu na swój eksport Chiny najwyraźniej zagroziły dalszą dewaluacją, która już wywołała duże niepokoje.
Kraj Środka dalej domagał się uznania juana za światową walutę rezerwową per fas et nefas (wszelkimi dozwolonymi i niedozwolonymi metodami – przyp. red). W 2014 roku Chiński Bank Centralny zawarł z Centralnym Bankiem Rosji porozumienie swapowe. Bezpośrednim powodem był wielki kontrakt na dostawę gazu z Rosji, ale w sumie było to otwarcie akcji tworzenia niezależnego od dolara obrotu zarówno w handlu światowym, jak i na rynku pieniężnym i kapitałowym. Transakcja opiewała na 150 mld. dol. Podobne umowy swapowe Chiny zawarły równocześnie z Malezją i Nową Zelandią.
Powstała możliwość, że Chiny wobec ich roli w gospodarce światowej mogą stworzyć z czasem drugi, równoległy obieg pieniężny na świecie.
Międzynarodowy Fundusz Walutowy już w listopadzie 2015 roku zapowiedział przyjęcie juana/renminbi do koszyka walut SDR, czyli uznanie juana za piątą rezerwową światową walutę. Chiny dostały zaproszenie i zostaną oficjalnie przyjęte do światowego klubu walut rezerwowych 1 października. Udział koszyka po zmianach przedstawia wykres.
Warto zauważyć, że udział juana jest większy niż brytyjskiego funta i jena. Największe straty poniosło euro, którego udział w koszyku spadł z 37,4 proc. do 30,9 proc. Cóż, udział euro w rezerwach banków centralnych ogółem spadł od 2008 roku z 24 proc. do 21 proc. A przyszłość euro jest naprawdę niewiadoma (nie urażając zwolenników tej waluty).
Swoją drogą warto prześledzić, jak zmieniał się udział głównych walut w koszyku SDR na przestrzeni ostatnich lat (patrz wykres). Aby zrobić miejsce dla juana, każda ze światowych walut rezerwowych musiała zmniejszyć swój udział, nawet dolar.
Chiny dopięły więc swego. Juan jest już oficjalnie światową walutą rezerwową. Oznacza to, że na olbrzymią skalę mogą zaopatrywać się na światowym rynku pieniężnym i kapitałowym. Mogą to również robić zagraniczni inwestorzy, którzy wchodząc z inwestycjami na rynek chiński, nie muszą już obawiać się gwałtownych zmian kursów juana. To z kolei zakłada że same Chiny będą zmuszone do stabilizacji kursu swojej waluty względem głównych walut, by zachować atrakcyjność i poczucie bezpieczeństwa dla inwestorów.
Na koniec ostateczne potwierdzenie. Oto zanim jeszcze oficjalnie juan wejdzie do koszyka SDR, Chiński Bank Centralny (PBOC) uzyskał oficjalną zgodę Banku Światowego na emisję 2 mld. obligacji denominowanych w SDR (w przeliczeniu 2,8 mld dol.) a płatnych w juanach/renminbi.
Co prawda Bank Światowy emituje rocznie ok. 50-60 mld obligacji w SDR, ale to początek oficjalnej internalizacji juana jako światowej waluty rezerwowej. Który, jak wspomniałem, mimo rosnącego obiegu zwłaszcza w Azji, był dotąd raczej niechętnie traktowany jako waluta rezerwowa w bankach centralnych. Credit Suisse przewiduje że wkrótce udział juana może wzrosnąć ze 150-200 mld dol. do 780 mld dol.
Moim zdaniem zalegalizowanie faktycznej roli Chin i jej waluty na światowym rynku pieniężnym i kapitałowym to dobra wiadomość, bo stabilizuje bezpieczeństwo handlu i kursy. Chiny nie muszą już podkopywać pozycji dolara, ale otwarcie z nim konkurować, np. przez obligacje SDR denominowane w juanach na zewnątrz i wewnątrz swojego rynku, oferowane dla inwestorów zarówno krajowych, jak i zagranicznych. Są jednak komentarze (np. J. Ricards), że oficjalne wejście juana na rynek walut rezerwowych może skończyć się szokiem dla dolara i światowego rynku pieniężnego. Ale to już inna historia. Zobaczymy.