Grecja funduje poważny wstrząs

Grecja funduje poważny wstrząs

Przedłużające się negocjacje Grecji z wierzycielami obfitowały w wiele zaskakujących momentów. Jednak wydarzenia, które miały miejsce w ten weekend, tworzą bardzo poważne ryzyko nie tylko dla Aten, ale również dla światowej kondycji giełd oraz polskiego złotego - komentuje Marcin Lipka, analityk walutowy Cinkciarz.pl.


Porozumienie o włos i nagły rozłam 

Grecki rząd od niespełna pół roku negocjował z Komisją Europejską (KE), Międzynarodowym Funduszem Walutowym (MFW) oraz Europejskim Bankiem Centralnym (EBC) warunki wypłaty ostatniej raty programu pomocowego. Rozmowy były o tyle trudne, że zaprzysiężony pod koniec stycznia gabinet Syrizy obiecał, że skończy z polityką oszczędności narzuconą przez wierzycieli, podniesie pensje i emerytury oraz przywróci do pracy zwolnionych urzędników. 

Z kolei tak zwana Trojka (KE, MFW, EBC) zgadzała się na wypłatę kolejnych miliardów euro pomocy, ale tylko wtedy, jeżeli Ateny przedstawią wiarygodny plan reform gospodarczych. Rozmowy, które trwały miesiącami, bardzo wyraźnie przyspieszyły w minionym tygodniu. Wówczas propozycje wierzycieli i kredytobiorcy bardzo wyraźnie się zbliżyły. 

Jeszcze w piątek obie strony sugerowały, iż konsensus jest coraz bliżej. Potwierdzały to wyciekające do mediów informacje z kopiami poszczególnych planów reform oraz możliwość przedłużenia programu pomocowego o kolejne sześć miesięcy. 

Jednak w pewnym momencie nastąpił rozłam w rozmowach. Premier Tsipras wrócił do Aten
i ogłosił, że w następną niedzielę zostanie zwołane referendum w sprawie przyjęcia bądź odrzucenia oferty wierzycieli. Ten ruch dramatyczne komplikuje rozmowy, stawiając na szali grecką przynależność do strefy euro oraz narażając na ryzyko perturbacji gospodarczych całą Unię Europejską. 

Referendum w najgorszym możliwym momencie 

Wyrażenie przez społeczeństwo wiążącej opinii na temat reform to teoretycznie dobre rozwiązanie. Mówił o nim jeszcze w maju minister finansów Niemiec, Wolfgang Schauble, który od początku był zwolennikiem twardego podejścia w stosunku do Hellady. Tę koncepcję odrzucała jednak strona grecka, twierdząc, iż wybory były niedawno i rząd ma mandat na prowadzenie negocjacji z wierzycielami. 

Problemem jest jednak fakt, że obecny program pomocy dla Grecji kończy się 30 czerwca.
Na ten sam dzień przypada płatność raty dla MFW o wartości 1.6 miliarda euro. Ponieważ kasa państwa jest pusta, a brak porozumienia Aten z wierzycielami uniemożliwia wypłacenie ostatniej raty pomocy o wartości ponad 7 miliardów euro, Hellada może już na początku lipca zbankrutować. 

Kolejną poważna kwestią jest również opłakana kondycja greckich banków. Ich normalne funkcjonowanie jest możliwe tylko dzięki zapewnianiu im płynności przez EBC. Jeżeli jednak EBC stwierdzi, że Hellada jest niewypłacalna, wtedy może odciąć strumień gotówki. To z kolei spowoduje natychmiastowe załamanie się systemu bankowego i konieczność administracyjnego wstrzymania działalności tych instytucji. Sprowadzać to się może do czasowego zamknięcia banków, albo do znacznego ograniczenia w ich funkcjonowaniu. 

Biorąc pod uwagę powyższe kwestie oraz zbliżającą się kluczową datę 30 czerwca, tym bardziej dziwi podejście premiera Tsiprasa, który zwołał referendum na 5 lipca. To, jak kraj zamierza funkcjonować przez ten czas, pozostaje prawdziwą zagadką. Jest jednak bardzo prawdopodobne,
że greckie banki już od poniedziałku przestaną działać.  

Co dalej z Grecją? 

O tym, że sytuacja w Atenach jest coraz bardziej napięta, świadczą depesze i zdjęcia zagranicznych reporterów. Już w nocy z piątku na sobotę przed bankomatami ustawiały się kolejki, a w wielu z nich brakowało gotówki. Według nieoficjalnych informacji, cytowanych przez agencję Bloomberg, od soboty wypłacono miliard euro, a wg Reutersa w pewnym momencie nawet 2 tys. bankomatów było pustych. 

Jedną z ważniejszych decyzji dla najbliższej przyszłości Hellady podejmie niedzielę wieczorem lub w poniedziałek rano EBC. Jeżeli wstrzyma dostarczanie płynności do greckich banków, wtedy wprowadzenie kontroli przepływu kapitału i zamknięte oddziały staną się nową rzeczywistością w Atenach. 

Jak może wyglądać dalszy rozwój sytuacji w Grecji? Tego po prostu nie wiadomo. Nie chcieli na ten temat spekulować również ministrowie finansów państw strefy euro. Na zakończonym w sobotę wieczorem, nadzwyczajnym posiedzeniu eurogrupy, wielu z nich wyrażało opinię, że ryzyko opuszczenia strefy euro przez Helladę znacznie wzrosło, a decyzja o zwołaniu referendum przez premiera Tsiprasa w tak newralgicznym momencie była dla nich całkowicie niezrozumiała. 

Teoretycznie można sobie jeszcze wyobrazić powrót do rozmów, jeżeli społeczeństwo w większości poprze program reform. To prawdopodobnie spowodowałoby upadek rządu Tsiprasa i kolejne wybory. Niewykluczone, że to jedyna droga zapobiegająca finansowej zapaści Grecji, która ze sparaliżowanym systemem bankowym, olbrzymim długiem i pustym skarbcem pogrążyłaby się najpierw w głębokiej recesji, a po przejściu na własną walutę także w wysokiej inflacji. 

Jak zareagują rynki w poniedziałek? 

Jeżeli Grecy nie wycofają się z referendum do otwarcia poniedziałkowej sesji w Azji, wtedy należy oczekiwać bardzo poważnych perturbacji na giełdach, obligacjach i walutach.
Spadki na europejskich parkietach mogą osiągać wartości przekraczające 5 proc. Nastąpi także napływ kapitału do obligacji niemieckich, co obniży ich rentowności. Odwrotny ruch będzie obserwowany na instrumentach skarbowych Hiszpanii, Włoch czy Polski. 

Jest niemal pewne, że wyraźnie ucierpi także polski złoty. Już w poniedziałek dolar może kosztować wyraźnie powyżej 3.80, a za franka możemy zapłacić nawet 4.10. Mimo iż problem dotyczy obszaru wspólnej waluty, to jednak przetasowania rynkowe prawdopodobnie sprawią, że za euro będziemy także musieli zapłacić o dobre kilka gorszy więcej. 

Skok wartości zagranicznych walut może być nieco wstrzymywany przez możliwość interwencji NBP. Sugerował to w minionym tygodniu między innymi prezes Belka. Jednak bez skoordynowanej akcji banków centralnych na świecie i przy scenariuszu przedłużającej się zapaści Grecji złotemu bardzo trudno będzie oprzeć się presji spadkowej.

 

Źródło: Informacja prasowa