UE i Trump uderzają w ropę Putina

USA, cła, ropa

Unia Europejska ogłosiła jeden z najsilniejszych pakietów sankcyjnych wobec Rosji od początku inwazji na Ukrainę, koncentrując się na ograniczeniu dochodów Kremla z eksportu ropy. Jednocześnie administracja prezydenta Donalda Trumpa w USA rozważa zastosowanie wtórnych sankcji wobec państw, które nadal kupują rosyjską ropę – co może zrewolucjonizować globalny rynek energii i wywołać geopolityczną reakcję łańcuchową. Analitycy ostrzegają, że nowa faza wojny ekonomicznej dopiero się rozpoczyna.


  • UE uderza w rosyjską gospodarkę poprzez obniżenie limitu cenowego na ropę oraz sankcje wobec banków i floty cieni.

  • Administracja Trumpa rozważa drastyczne kroki wobec państw kupujących rosyjską ropę, co może wpłynąć na globalny rynek energii.

  • Chiny i Indie, główni nabywcy rosyjskiej ropy, nie zamierzają rezygnować z importu, mimo presji Zachodu.

Nowy cios w rosyjskie dochody z ropy – oceniają analitycy

Rosja zarabia na eksporcie ropy setki miliardów dolarów rocznie – w 2023 roku według danych Międzynarodowej Agencji Energetycznej było to 192 miliardy dolarów. Ten strumień gotówki zasila machinę wojenną Putina, pozwalając mu unikać dewaluacji rubla i utrzymywać względną stabilność makroekonomiczną. To właśnie ten fundament rosyjskiej gospodarki staje się obecnie celem kolejnego pakietu sankcji ze strony Unii Europejskiej.

UE zatwierdziła 18. pakiet sankcji, obejmujący m.in. obniżenie limitu cenowego na rosyjską ropę z 60 do około 47,6 dolarów za baryłkę. Ograniczenie to obowiązuje państwa spoza G7, które korzystają z usług transportowych i ubezpieczeniowych firm zachodnich. Sankcje obejmują też rozszerzenie czarnej listy tzw. floty cieni, czyli tankowców używanych przez Rosję do omijania embarga – ich liczba przekroczyła już 400 jednostek.

UE zdecydowała się również na zablokowanie wszelkich prób rewitalizacji gazociągów Nord Stream 1 i 2 oraz na sankcje wobec rosyjskiej rafinerii w Indiach i dwóch chińskich banków. Celem jest nie tylko ograniczenie bezpośredniego eksportu surowców, ale również uderzenie w partnerów Moskwy, którzy umożliwiają jej obejście restrykcji.

Analitycy oceniają, że działania UE są jednymi z najbardziej dotkliwych od początku wojny, choć zastrzegają, że skuteczność sankcji zależy od ich szczelności oraz globalnej współpracy – a tej wciąż brakuje.

Trump sięga po młot: wtórne sankcje na Chiny i Indie?

Administracja Donalda Trumpa zamierza pójść o krok dalej, forsując politykę wtórnych sankcji – czyli karania państw trzecich za współpracę z Rosją. W szczególności na celowniku znajdują się Chiny i Indie, które razem odpowiadają za lwią część importu rosyjskiej ropy – odpowiednio ok. 20% i 36% w pierwszym półroczu 2025 roku.

Trump ogłosił 50-dniowy ultimatum dla Rosji, grożąc nałożeniem ceł na eksport krajów, które nie zaprzestaną importu rosyjskiej ropy. Senat USA rozważa ustawę pozwalającą prezydentowi nałożenie ceł w wysokości nawet 500% na towary pochodzące z takich państw.

Eksperci przyznają, że to "najsilniejsza karta", jaką może zagrać Waszyngton. Ale jednocześnie niesie ona ryzyko gwałtownego wzrostu globalnych cen ropy – zwłaszcza że OPEC nie dysponuje wystarczającą rezerwą produkcyjną, by szybko zastąpić rosyjską podaż.

Jak zauważają analitycy, Trump znany jest z niechęci do wysokich cen paliw. Eskalacja sankcji mogłaby uderzyć nie tylko w Moskwę, ale i w kieszenie amerykańskich kierowców. Dylemat ten może zmusić Biały Dom do szukania bardziej precyzyjnych rozwiązań, np. klasycznych sankcji finansowych wobec konkretnych podmiotów.

Odpowiedź Azji: priorytetem jest bezpieczeństwo energetyczne

Zarówno Chiny, jak i Indie nie zamierzają ulegać naciskom. Pekin nazwał amerykańskie groźby „próbą przymusu”, a New Delhi zaznaczyło, że zapewnienie taniej energii jest „priorytetem narodowym”. Wypowiedzi te jasno wskazują, że Zachód może mieć trudności z zbudowaniem globalnego frontu przeciwko rosyjskiemu eksportowi ropy.

Dodatkowo, istnieje obawa, że Rosja zdoła ominąć sankcje dzięki alternatywnym kanałom – korzystając z sieci firm fasadowych, niejawnych transferów oraz rozwijając flotę cieni. Już dziś znaczną część rosyjskiego eksportu realizują tankowce bez rejestracji w zachodnich krajach, korzystające z nieprzejrzystych struktur właścicielskich.

Europa nie odpuszcza, ale pytania pozostają

Unia Europejska, mimo wewnętrznych napięć (m.in. opór Słowacji), konsekwentnie wprowadza kolejne restrykcje gospodarcze wobec Rosji. Nowy pakiet sankcji uznawany jest za jeden z najbardziej kompleksowych, obejmując sektor energetyczny, bankowy i przemysłowy. Jednocześnie Komisja Europejska zastrzega, że cena ropy objęta limitem będzie „dynamiczna” i dostosowywana do sytuacji rynkowej.

Eksperci jednak ostrzegają, że każdy kolejny pakiet sankcji będzie trudniejszy do uzgodnienia, ponieważ zaczyna uderzać także w gospodarki państw członkowskich UE. Przykładem może być stanowisko Słowacji, która zażądała gwarancji cen gazu, zanim zgodziła się na nowe restrykcje.

Czy presja ekonomiczna doprowadzi do końca wojny? To pytanie pozostaje otwarte. Jedno jest jednak pewne: Zachód – zarówno UE, jak i USA – zamierza grać va banque, wykorzystując wszystkie możliwe narzędzia, aby ograniczyć zdolności militarne Rosji. A rynki energetyczne muszą przygotować się na okres jeszcze większej niestabilności.

Źródło: MarketPortal.pl