Baby boomers ciągną stopy procentowe w dół
Już cztery lata temu w Japonii więcej pieluch sprzedało się z myślą o ludziach sędziwych niż dla noworodków. W Polsce liczba ludzi w przedziale wiekowym 60/65 lat i więcej jest większa niż ludzi poniżej 18 roku życia. Demografia to jeden z ważniejszych czynników niskiego poziomu stóp procentowych na świecie.
Od ponad trzydziestu pięciu lat nieustannie spadają nierozerwalnie powiązane z ceną pieniądza rentowności obligacji. Dla przykładu, w USA na początku lat 80. rentowność dziesięcioletnich obligacji wynosiła ponad 16 proc. Dzisiaj zaledwie ok. 1,5 proc. A przecież są przynajmniej trzy kraje (Niemcy, Japonia i Szwajcaria), gdzie rentowności opisywanych tutaj obligacji są nawet ujemne. Spadku tego nie da się wytłumaczyć jedynie za pomocą obniżającej się inflacji.
Kiedy mówimy o starzejącym się społeczeństwie, na myśl najczęściej przychodzi wspomniana już Japonia i jej ogromny dług publiczny (który już dawno przekroczył dwukrotność PKB tego kraju). Przy takim poziomie zadłużenia obligacje tego kraju powinny być obarczone sporym ryzykiem, a ich rentowność powinna szybować ku górze. A dzieje się dokładnie na odwrót.
Jeszcze 25 lat temu dług publiczny tego kraju wynosił ok 60 proc. PKB. Wówczas Japonia musiała emitować obligacje o rentowności 8 proc. w celu sfinansowania swoich potrzeb pożyczkowych. Dwadzieścia pięć lat później, mimo prawie czterokrotnego wzrostu długu, to inwestorzy muszą płacić rządowi japońskiemu za chęć pożyczenie jemu pieniędzy. Do 2008 roku Japonia była pod tym względem odosobniona. Od tego czasu mieliśmy wręcz niespotykany (w czasach pokoju) wzrost długu publicznego, a jego cena zamiast spadać zyskiwała (i nadal zyskuje) na wartości. Dlaczego?
Aby zrozumieć powyższe paradoksy, należy poznać historię jednego pokolenia, pokolenia baby boomers (a więc ludzi urodzonych w pierwszym dwudziestoleciu po zakończeniu drugiej wojny światowej) i które zaczyna właśnie przechodzić na emeryturę. Pokolenie to było i jest szczególne. Cieszyło się bowiem i cieszy (wiele wskazuje na to, że sytuacja ta nie zmieni się) szczególnymi względami będących przy władzy polityków. Ich młode i dorosłe życie (zwłaszcza na Zachodzie) przypadło na czas niesamowitego wzrostu gospodarczego okresu powojennego. Było ono też – o czym się rzadko mówi – przez dość długi okres czasu beneficjentem zarówno zimnej wojny (przede wszystkim w Europie Zachodniej) oraz izolacji Chin (w przypadku USA) na arenie międzynarodowej.
Przez dość długi czas baby-boomersi nie zaznali presji obniżania kosztów pracy z powodu konkurencji tańszych producentów z Dalekiego Wschodu. Rozwijały się już wtedy azjatyckie tygrysy, ale nie zagrażały one jeszcze zbyt mocno rynkom pracy USA czy Europy Zachodniej. Było im zdecydowanie łatwiej odnaleźć się na rynku pracy niż obecnym pokoleniom (czyli pokoleniu X urodzonym w latach 1965 i 1985 i najmłodszemu Y znanym także pod nazwą millenialsi)
Przedstawiciele pokolenia baby boomers, wychowani we względnym dobrobycie, mogli także jako pierwsi – dzięki tabletce antykoncepcyjnej – decydować o tym ile chcą mieć dzieci (i czy w ogóle chcą je mieć). Dzięki temu medycznemu osiągnięciu baby boomersi walnie przyczynili się do wywrócenia do góry nogami piramidy wiekowej. Wywrócenie piramidy wiekowej nie przyczyniło się jednak do wywrócenia struktury dochodowej. Większość dochodów nadal pozostaje do dyspozycji baby boomers. I świeżo upieczeni emeryci z tego właśnie pokolenia wcale nie zamierzają wydawać zgromadzonych w trakcie zawodowego życia pieniądzy. Wydłużenie średniego wieku życia powoduje, że baby boomers dalej akumulują swoje oszczędności, zamiast je wydawać na przysłowiową jesień życia. W efekcie zasób oszczędności w gospodarce światowej wzrasta, a nie maleje. Nic więc dziwnego, że stopy procentowe na świecie maleją.
Całe życie języczkiem u wagi
Starzenie się społeczeństw ma przełożenie na prowadzoną przez dzisiejszych decydentów politykę gospodarczą. Średnia wieku polityków sprawujących władzę przesuwa się w dół, a więc mimo starzenia się społeczeństwa trudno jest mówić o rządach gerontokracji. Jeszcze trzydzieści pięć lat temu objęcie urzędu premiera przed 45. rokiem życia było czymś niespotykanym. Wyjątkiem był Felipe Gonzalez, który objął urząd premiera Hiszpanii w wieku niespełna 41 lat. Od tego czasu w samej UE mieliśmy już wielu polityków, którzy objęli przywódcze stanowisko przed 40 rokiem życia (na przykład premier Włoch Matteo Renzi). Pojawienie się na stanowisku premiera prawie sześćdziesięcioletniej Theresy May podnosi wprawdzie średnią wieku przywódców europejskich, ale zmianę w Wielkiej Brytanii można uznać za sytuację awaryjną. Średnia ta wzrośnie także po wyborach w USA, i to niezależnie od tego kto z głównych kandydatów je wygra.
Odmłodzenie klasy politycznej (której przedstawiciele coraz częściej zaczęli zaliczać się do pokolenia X) nie przyczyniło się jednak w żaden sposób do utraty uprzywilejowanej pozycji baby boomers. Niektórzy nawet twierdzą, że to starsze pokolenie żyje kosztem młodszego (zwłaszcza pokolenia milenijnego,). Wychodzący z taką tezą eksperci często wskazują, że młode pokolenie – w przeciwieństwie do starszego – nie potrafi się odpowiednio zorganizować, aby skutecznie bronić swoich interesów. Coś w tym jest – starsze pokolenia bardziej się mobilizują i częściej (niż przedstawiciele młodszych pokoleń) udają się do urn wyborczych, z czego zdają sobie sprawą politycy będący obecnie u władzy politycy. Pokolenie baby boomers zachowuje więc swoje przywileje za sprawą pragmatycznego zachowania polityków nowej daty. W obliczu starzejących się społeczeństw, młodym politykom opłaca się czynić umizgi w kierunku starszego pokolenia.
Uprzywilejowana pozycja wpływa na poprawę dochodów
Nic więc dziwnego, że starszemu pokoleniu żyje się dziś lepiej niż kiedykolwiek w historii. Pisał już o tym Financial Times w lutym 2015 r. Z analizy tej wynikają bardzo ciekawe obserwacje: kiedy młody człowiek (w wieku 20-25 lat) rozpoczynał pracę, wartość średniego wynagrodzenia (po uiszczeniu kosztów lokalowych) dla tego przedziału wiekowego gwarantowało mu poziom życia nieosiągalny dla przynajmniej 60 proc. całej populacji. Dzisiaj współczynnik ten spadł do 37 proc.. Co innego w przypadku ludzi powyżej 70 roku życia. Jeszcze do połowy lat 80. średnie dochody w tym przedziale wiekowym dawały przewagę nad zaledwie 25 proc. ogółu całej populacji. Dzisiaj współczynnik ten wzrósł do 50 proc. (!)
Przypadek Wielkiej Brytanii jest szczególny za sprawą nieproporcjonalnego wzrostu cen nieruchomości w ostatnich latach. Mimo wszystko trend ten wydaje się nie być ograniczony jedynie do Wielkiej Brytanii. Dzisiaj wszędzie w świecie trudno jest młodym kupić swoje przysłowiowe cztery kąty. Wielu z nich nadal mieszka u swoich rodziców.
Odwróceniu piramidy wiekowej nie towarzyszy redystrybucja bogactwa. Pokoleniu baby boomers dobrze się powodzi na emeryturze, ale obawia się ono sięgać po swoje oszczędności. Po części dlatego, że wydłuża się życie – już na emeryturze. Pokolenie to zarazem, bardziej niż młodsze, jest świadome nadchodzących perturbacji w systemie emerytalnym.
Bardzo niepewna przyszłość
W ostatecznym efekcie rośnie w świecie góra oszczędności i nie ma powodu do wzrostu stóp procentowych, które oszczędności te miałyby jeszcze intensywniej budować i przyciągać. Nie wiem, czy przedstawiciele pokolenia baby boomers mają świadomość, że nadmiar oszczędności jest jednym z powodów obniżania się w świecie stóp procentowych. Pewne jednak każdy z tego pokolenia ma zdolność liczenia. W 1981 r. (kiedy stopy procentowe w wiodących gospodarczo krajach sięgały nawet 16 proc. rocznie wystarczyło zdeponować 100 mln dolarów aby po roku otrzymać zysk w wysokości 16 mln dolarów. Dzisiaj aby osiągnąć ten sam zysk należałoby dysponować kapitałem 1,07 miliarda dolarów. Albo czekać równą dekadę na to, aby dzisiejsze oprocentowanie wygenerowało zysk 16 milionów.
Rozmiary opisywanego problemu wydają się trudne do ogarnięcia, a wraz z upływem czasu będą coraz bardziej odczuwalne. Wiele wskazuje, że ze z tymi skutkami przyjdzie się zmierzyć nie sprawcom tego stanu rzeczy, ale pokoleniu X. I właśnie świadomość tego stanu rzeczy może jest jedną z przyczyn rzekomej apatii pokolenia X zmuszonego do zmierzenia się ze spuścizną ekonomiczną pokolenia baby boomers? Pokolenie baby boomers może jednak o sobie powiedzieć, że jest jedynym szczęśliwym pokoleniem w historii. Nie musiało przechodzić koszmaru wojny zgotowanego przez los jego rodzicom i raczej nie będzie musiało zmagać się z wyzwaniami związanymi z wywróceniem przez nich samym piramidy wiekowej.