Na emeryturę nie odkłada aż 78 proc. Polaków
Coraz więcej osób chciałoby przejść na emeryturę jak najpóźniej. Badania pokazują, że uważamy, iż system emerytalny powinien być jednakowy dla wszystkich. Składka powinna być obowiązkowa, bo bogaci, gdy dostaną ją do ręki, odłożą na starość, ale biedniejsi przejedzą.
Profesorowie Janusz Czapiński, psycholog i szef corocznej „Diagnozy społecznej”, oraz Marek Góra, współautor projektu reformy emerytalnej z 1999 roku, za pośrednictwem Pracowni Badań Społecznych zbadali na reprezentatywnej dla Polaków powyżej 15 roku życia próbie 1006 osób „Świadomość emerytalną Polaków”.
Wnioskom badań poświęcony jest raport zaprezentowany w czerwcu i opublikowany przez Europejski Kongres Finansowy. Pokazuje on, że nastawienie naszego społeczeństwa do oszczędzania na emeryturę stopniowo ewoluuje.
O emeryturze pomyślę jutro
Badanie – rzecz jasna – potwierdza kilka faktów, o których już dawno wiemy. Społeczna wiedza o finansach związanych z długoterminowym budowaniem oszczędności na starość jest minimalna. Jest anachroniczna i prowadzi do opacznych wniosków. Zapobiegliwość charakteryzuje co najwyżej jednostki, głównie najbogatsze i dobrze wykształcone. W końcu wreszcie wyzwanie stanowi przeświadczenie, które można streścić słowami: „dziś ograniczę swoją konsumpcję, a jutro i tak z tego nie będę nic miał”, które jest powszechne.
Powtórzymy jednak wyjściową diagnozę. Zdecydowana większość z nas o emeryturze w ogóle nie myśli. Zaczynamy o niej myśleć na ogół już po pięćdziesiątce, kiedy jest za późno, żeby na nią efektywnie odkładać. Aż 78,5 proc. z nas nie podejmuje żadnych starań, żeby poprawić swoją sytuację na starość. Polacy wobec wyzwań związanych z emeryturą są bezradni. Zaniedbania w zakresie edukacji emerytalnej są olbrzymie.
Jesteśmy natomiast na progu wielkiej transformacji świadomości dotyczącej wszystkich problemów związanych z (coraz dłuższym) życiem po zakończeniu aktywności zawodowej. Wcześniej to państwo miało zapewnić ochronę emerytalną na starość. To przeświadczenie jest jeszcze silne, ale stopniowo rozwiewa się także w naszych głowach. A to znaczy, że stajemy się skłonni do bardziej optymalnych wyborów.
Demografia nie sprzyja emerytom
Dlaczego transformacja świadomości emerytalnej jest konieczna? W II połowie XX wieku rządy przejmowały coraz większą odpowiedzialność za zaopatrzenie obywateli na starość dzięki „dywidendzie demograficznej”. Rodziło się więcej ludzi, niż umierało, więcej wchodziło na rynek pracy, niż z niego odchodziło.
W XXI wieku liczba emerytów w stosunku do finansujących świadczenia swoimi składkami drastycznie się jednak zwiększyła i będzie dalej rosła. Wysokość obciążenia pracujących składkami ma swoje granice. Wskutek dezindustrializacji stopa zatrudnienia w gospodarkach Europy jest niska.
Postrzeganie systemu emerytalnego, a równocześnie obowiązków państwa w tym zakresie, ukształtowało się w poprzednim stuleciu, w innych warunkach i „nie bardzo przystaje do obecnej rzeczywistości” – piszą autorzy raportu. W badaniu odnotowano kilka bardzo ważnych zmian potwierdzających dostosowywanie się świadomości do nowych realiów. Część wniosków może stanowić podpowiedź dla tych, którzy nowy system emerytalny będą projektować.
Sposoby zabezpieczenia na starość
Jak można poradzić sobie z zagrożeniem ubóstwem na emeryturze? Zasadniczo – w skali społecznej i indywidualnej – są trzy sposoby: większa dzietność, podejmowanie starań o to, by pozostać na rynku pracy jak najdłużej, i dodatkowe oszczędzanie. Badania poświęcone zostały głównie trzeciemu z tych sposobów.
Pokazują one, że coraz więcej z nas stopniowo oswaja się ze świadomością, iż na emeryturze także trzeba będzie dalej pracować. Już ponad jedna trzecia zamierza nie przechodzić na nią tak długo, jak tylko się da. Jednym z najważniejszych wniosków z badań jest ten, że im respondenci młodsi, tym bardziej wyraźnie deklarują chęć przejścia na emeryturę jak najpóźniej (57 proc. osób do 34. roku życia).
Na razie podpowiada im to raczej intuicja, bo zupełnie nie mamy świadomości tego, że późniejsze przejście na emeryturę – przynajmniej arytmetycznie – znacząco podnosi wysokość świadczenia.
Wszystkim po równo
„Lekcja OFE” nie została całkowicie zmarnowana. Wiadomo, że system ten stał się niewydolny głównie dlatego, że nie był powszechny. Badanie pokazuje, że zdecydowana większość naszego społeczeństwa, bo aż 86,2 proc., opowiada się za tym, żeby system emerytalny był taki sam dla wszystkich.
Co więcej, za jednolitym systemem emerytalnym opowiada się nawet 68 proc. rolników. Na bonusy w stosunku do powszechnego systemu mogliby liczyć jedynie górnicy i ewentualnie rolnicy właśnie. „To bardzo silne poparcie dla działań zmierzających do ujednolicenia zasad uczestnictwa w powszechnym systemie emerytalnym” – napisali autorzy raportu.
Do nieobowiązkowego systemu emerytalnego bylibyśmy skłonni przystąpić, gdyby składka była finansowana przy współudziale pracodawcy lub państwa. Deklaruje to aż 68 proc. badanych. Równocześnie zdecydowana większość, bo 72 proc., byłaby skłonna do niego wpłacać zaledwie 100 zł miesięcznie. Na początek byłby to już i tak bardzo duży krok.
Z badania wynika, że błędem byłoby pozostawienie troski o emerytury samym obywatelom. Choć 45 proc. opowiada się za zniesieniem obowiązkowej składki emerytalnej, zaledwie 15 proc. gotowe byłoby odkładać kwotę odpowiadającą płaconej aktualnie składce (19,52 proc.) na swoją własną przyszłość. I są to wyłącznie ludzie o najwyższych dochodach.
Jaka będzie minimalna emerytura w przyszłości – nikt tego nie wie. Zależy to od decyzji politycznych. Gdyby przyszłe emerytury nie starczały na życie, 58,8 proc. z nas podjęłoby pracę zarobkową. Jednak odsetek tych, którzy deklarują, że staliby się klientami pomocy społecznej (28,1 proc.), przystąpiliby do protestów (12,5 proc.) lub weszli na drogę przestępczą (7,4 proc.), to bardzo silna przestroga przed materializacją czarnego scenariusza.
Jacek Ramotowski