Wakacje rodem z harlekina? Zastanowiłeś się, co potem?
Co piąty Polak, bez względu na płeć, twierdzi, że jest skłonny do romansowania latem i właśnie wtedy pozwala sobie na miłosną przygodę. Co nas do tego skłania? Czy nie boimy się konsekwencji?
Za wszystko są odpowiedzialne hormony szczęścia, które latem wytwarzają się częściej i intensywniej. „Zanim zdecydujemy się na wakacyjny romans, powinniśmy zapamiętać, że choć przynosi on niemałe emocje, to są one zazwyczaj chwilowe i kończą się wraz z zakończeniem urlopu” – mówi serwisowi infoWire.pl trener kreatywności i coach Agnieszka Nadstawna.
W takim przypadku wakacyjny romans może mieć przykre konsekwencje, takie jak poczucie wykorzystania. „W kontekście psychologicznym oznacza to, że miłosna przygoda była »nieekologiczna«. Wtedy najczęściej wpadamy w depresję, spada nasza samoocena, stajemy się nieproduktywni, nic nas nie cieszy” – zauważa rozmówczyni. Popadamy też w różnego rodzaju „holizmy”, jak pracoholizm, alkoholizm.
Co innego, jeżeli oboje chcemy utrzymywać relację. Nawet jeśli będzie to związek na odległość, zawsze możemy mieć kontakt przez internet. W końcu „więcej niż połowa naszego społeczeństwa sądzi, że w ciągu następnego dwudziestolecia relacje towarzyskie całkowicie przeniosą się do sieci” – stwierdza ekspertka.