Jak trwoga, to do Boga – wnioski z afery z PESELAMI
Informacja o tym, że dane osobowe kilku milionów osób mogły trafić w ręce przestępców wywołała taką panikę, że przez 3 dni serwery Krajowego Rejestru Długów ledwo wytrzymywały napór tysięcy Polaków chcących sprawdzić, czy przypadkiem nie mają do spłacenia cudzego kredytu. Gdy emocje opadły spadło też zainteresowanie tym, czy ktoś mógł zawłaszczyć nasze dane. I tak będzie do czasu aż nie upadnie jakieś biuro podróży bądź deweloper albo e-sklep nie oszuka kilku tysięcy klientów. Statystyczny Kowalski reaguje na zagrożenie dopiero wtedy, kiedy coś złego się stanie, w przeciwieństwie do polskiego przedsiębiorcy, który nauczył się już dmuchać na zimne. Skąd dwie tak różne postawy?
Eksperci Krajowego Rejestru Długów Biura Informacji Gospodarczej mogą wskazać wiele takich przykładów, kiedy gwałtownie wzrastała liczba zapytań składanych przez konsumentów – plajta biura podróży, bankructwo dewelopera, oszustwo na dużą skalę jakiegoś e-sklepu. Czasami tak reagowano, gdy media ujawniały, że jakieś większe przedsiębiorstwo przestało płacić wynagrodzenia swoim pracownikom.
Schemat zawsze jest taki sam. Informacje w mediach, gwałtowne 2-3 dniowe zainteresowanie i potem cisza, aż do kolejnej afery. Nie mamy nawyku stałego kontrolowania tego co się z nami, czy wokół nas dzieje. W przypadku firm nie obserwujemy takiej sinusoidy. Te z roku na rok coraz uważniej obserwują otoczenie. Tylko raz odnotowaliśmy taką panikę wśród przedsiębiorców – w II połowie 2007 roku, kiedy zaczął się kryzys finansowy w USA. We wrześniu pobrano od nas tyle raportów, ile przez poprzednie 8 miesięcy.
Adam Łącki
Prezes Zarządu Krajowego Rejestru Długów Biura Informacji Gospodarczej
W 2007 roku pobrano z KRD BIG niespełna 960 tysięcy raportów. Na koniec 2016 roku będą to prawdopodobnie 32 miliony. Tylko znikomy ułamek zostanie pobrany przez konsumentów.
Te dwie różne postawy dają się wytłumaczyć różnymi doświadczeniami, jakie mają za sobą konsumenci i przedsiębiorcy. Ci pierwsi znacznie rzadziej padają ofiarą oszustów, są też bardziej skłonni do emocjonalnych zachowań. Reagują, kiedy pojawi się realne, bądź hipotetyczne zagrożenie, a kiedy ono ustanie lub sprawa się wyjaśni, przestają myśleć, że coś im może grozić. Przedsiębiorcy pracują w warunkach ciągłego zagrożenia.
Mirosław Sędłak
Prezes Rzetelnej Firmy
Te obawy znalazły odzwierciedlenie w unikatowym badaniu „Kapitał społeczny i zaufanie w polskim biznesie” przygotowanego na zlecenie Rzetelnej Firmy i Krajowego Rejestru Długów przez grupę naukowców pod kierunkiem prof. Jana Fazlagicia. 73,5% biznesmenów uważa, że prowadząc działalność gospodarczą musi ciągle uważać, aby nie zostać oszukanym. Z drugiej strony, ponad połowa utrzymuje, że trzeba nieustannie gromadzić dowody swojej uczciwości, w przeciwnym razie partner będzie chciał udowodnić zaniedbania. Kruczki umowne są dobrym narzędziem do uzyskania korzyści z kontraktu kosztem drugiej strony. Dlatego też co drugi przedsiębiorca jest przekonany, że klienci mogą wykorzystać luki w umowie na jego niekorzyść.
Z ostatniego badania „Portfel należności polskich przedsiębiorstw” wynika, że ponad 83% przedsiębiorców przyznaje, że ma problem z opóźnionymi płatnościami, ponad 11 % z nich widzi, że problem narasta. W tej sytuacji trudno się dziwić, że biznesmeni zaostrzają procedury weryfikacji kontrahentów. A jak widzimy w raporcie „Kapitał społeczny i zaufanie w polskim biznesie” prawie 30 % całkowicie zamyka się na współpracę z nieznanymi im firmami.