Nie chcecie Polaków, to będziecie mieli słabego funta

Nie chcecie Polaków, to będziecie mieli słabego funta

Ostatnie dwa tygodnie były bardzo korzystne dla brytyjskiej waluty. - Funt od połowy sierpnia wzrósł o ponad 30 gr i w czwartek był notowany powyżej granicy 5.20 zł. Przyszłość dla szterlinga nie rysuje się jednak w jasnych barwach, zwłaszcza gdy spojrzymy na rachunek obrotów bieżących Wysp - komentuje Marcin Lipka, analityk Cinkciarz.pl.


Marcin Lipka

Sytuacja brytyjskiej waluty w ostatnich dniach wyraźnie się poprawiła. Od 16 sierpnia funt (GBP) zyskał w relacji do złotego ok. 6 proc. Zmiany na rynku globalnym nie są już tak silne, ale i tak wycena szterlinga w stosunku do koszyka walut krajów wchodzących w skład wymiany handlowej z Wielką Brytanią jest wyższa o prawie 4 proc. w porównaniu z połową ub. miesiąca. 

Lepsza kondycja funta jest głównie efektem względnie dobrych danych makroekonomicznych. Wskaźniki wyprzedzające koniunkturę dla brytyjskiego przemysłu czy nastroje konsumentów odrobiły część strat osiągniętych tuż po referendum nt. przynależności do Unii Europejskiej. Sprzedaż detaliczna za lipiec była nawet powyżej trendu, a zasiłki dla bezrobotnych zamiast wzrosnąć - spadły. 

Brak negatywnych efektów Brexitu może sugerować odporność brytyjskiej gospodarki przynajmniej w krótkim terminie. Dodatkowo brak oznak załamania konsumpcji wyraźnie redukuje prawdopodobieństwo dalszego łagodzenia polityki pieniężnej przez Bank Anglii w nadchodzących miesiącach. Są to oczywiście pozytywne sygnały dla funta, które rynek w tym momencie wycenia. 

Jeżeli jednak popatrzymy na sytuację Zjednoczonego Królestwa w dłuższym okresie, to nadal jest wiele zagrożeń na horyzoncie. Najważniejszym z nich jest sytuacja na rachunku obrotów bieżących Wielkiej Brytanii, która fundamentalnie determinuje podaż i popyt na walutę, a więc kurs funta na globalnym rynku. 

Rachunek obrotów bieżących 

Podstawową składową rachunku bieżącego (C/A) jest najczęściej saldo obrotów towarów, czyli po prostu różnica pomiędzy eksportem i importem. Gdy jest ono dodatnie, oznacza to, że do kraju wpływa więcej zagranicznych walut, co w długim okresie powinno powodować wzrost wartości waluty lokalnej na zasadzie prostego prawa popytu i podaży. W przeciwnym wypadku mamy saldo ujemne, czyli deficyt co jest negatywne dla krajowej waluty. 

Według brytyjskiego Biura Statystyki Narodowej (ONS), Wielka Brytania w 2015 r. zanotowała deficyt na rachunku obrotów towarowych na poziomie 126 mld GBP (6.9 proc PKB). Tylko w pierwszym kwartale było to 32.5 mld (7.2 proc. PKB), a bilans w czerwcu przekroczył minus 12 mld i był trzecim najgorszym miesiącem w historii Wysp Brytyjskich. To fatalny rezultat, pokazujący olbrzymią nierównowagę zewnętrzną kraju. 

Na rachunek obrotów bieżących składa się jednak nie tylko saldo towarowe, ale również bilans usług oraz dochodów pierwotnych i wtórnych. Te dwie ostatnie pozycje pokazują przede wszystkim saldo transferów firm krajowych oraz zagranicznych, a także transfery środków unijnych oraz zarobków obywateli. W sumie obie pozycje mają wartość minus 4.3 proc. PKB. Oznacza to, że w postaci zysków przedsiębiorstw, dochodów z inwestycji kapitałowych czy przekazów pieniężnych obywateli wypływa rocznie ponad 70 mld GBP. 

W rezultacie dodając salda towarów oraz dochodów pierwotnych i wtórnych, dostajemy deficyt na poziomie 11.5 proc PKB (7.2 proc. + 4.3 proc.) w pierwszym kwartale. W skali rocznej daje to prawie 200 mld GBP. Finansowanie tak dużego ujemnego salda poprzez napływ kapitału portfelowego czy zagraniczne inwestycje bezpośrednie przez dłuższy czas jest praktycznie niemożliwe. W pewnym momencie rynek wymusi poważne osłabienie funta, co ograniczy import, zwiększy eksport i spowoduje znaczną redukcję deficytu. 

Jednak w przypadku Wielkiej Brytanii jest jeden element, który wyraźnie zmniejsza ten fatalny wynik. Jest to saldo usług, którego dodatni bilans wynosi plus 4.7 proc. PKB, redukując przy tym C/A do ok. minus 7 proc. PKB. 

Usługi kluczem dla konkurencyjności gospodarki 

Wielka Brytania wypracowała szczególną pozycję na rynku usług. Stanowią one 45 proc. całego eksportu Zjednoczonego Królestwa. Dla porównania w przypadku Polski jest to mniej niż 20 proc.

Sama branża finansowa i ubezpieczeniowa w 2015 r. wg danych ONS wygenerowała ponad 53 mld GBP nadwyżki. 

Wyspiarze specjalizują się również w usługach prawnych, konsultingowych i reklamowych. W tych branżach osiągnęli w sumie dodatni wynik na poziomie ponad 11 mld GBP w ub.r. Usługi inżynieryjne oraz związane z globalnym handlem przyniosły nadwyżkę na poziomie 18 mld GBP.

Dodatni bilans jest również obserwowany w kategoriach związanych z transportem (2.3 mld GBP), telekomunikacją i informatyką (6.6 mld GBP) oraz edukacją (6.8 mld GBP). 

Jeżeli spojrzymy na saldo usług, to jedynie bilans podróży zagranicznych jest wyraźnie ujemny i ma wartość minus 18 mld funtów. Powstaje więc kluczowe pytanie: jak powyższe usługi będą funkcjonować, gdy faktycznie dojdzie do Brexitu? 

Strzał w stopę 

Dodatnie saldo wymiany usług Wielkiej Brytanii z krajami Europy kontynentalnej wynosi +35 mld funtów. Warto jednak zauważyć, że nie tylko ta wartości jest zagrożona w przypadku Brexitu i utraty pełnego dostępu do wspólnego rynku. Jednym z powodów opuszczenia Unii Europejskiej przez Zjednoczone Królestwo były kwestie imigracyjne. Zatrzymanie napływu wykwalifikowanej kadry z innych państw może zagrozić utrzymaniu zagranicznego salda usług na poziomie około +85 mld GBP. 

Nie jest jednak żadną tajemnicą, że znaczna cześć przewagi konkurencyjnej w sektorze usług, wypracowywanej przez Wielką Brytanię, ma związek z pozyskiwaniem specjalistów z całego świata. Niewykluczone, że ten proces ulegnie znacznemu osłabieniu i to nie tylko w związku z ograniczeniem unijnego rynku. 

Brexit również pokazał społeczną niechęć do imigracji, co prawdopodobnie będzie skutkować zmianami w prawie. Wielka Brytania może również przestać być modna wśród profesjonalistów, a studia na brytyjskich uczelniach stracą na prestiżu. To wszystko będzie powodować, że przewagi konkurencyjne w brytyjskim sektorze usług będą się zmniejszać, czego rezultatem powinna być również redukcja ich dodatniego salda z zagranicą. 

Podsumowując, brytyjskie „nie” dla Unii Europejskiej niesie za sobą wiele negatywnych konsekwencji. Jedną z nich jest ryzyko pogorszenia się bilansu usług zagranicznych, który w przypadku Zjednoczonego Królestwa jest filarem gospodarki i przewagi konkurencyjnej za granicą. 

Skutkiem tego może być dalsze pogorszenie salda rachunku bieżącego oraz zwiększenie fundamentalnej presji spadkowej na funta. To również w konsekwencji będzie prowadzić do pogorszenia się sytuacji finansowej Brytyjczyków w porównaniu do obywateli wiodących krajów rozwiniętych.

Marcin Lipka, analityk Cinkciarz.pl
Źródło: Cinkciarz.pl

INFORMACJE O MARCE

Cinkciarz.pl, globalny fintech z Polski, udostępnia wielowalutowe usługi finansowe: wymianę walut, przekazy pieniężne, karty wielowalutowe, płatności, pożyczki w wielu walutach oraz usługi inwestycyjne.

Dostawcami usług dla indywidualnych i biznesowych użytkowników Cinkciarz.pl są spółki należące do grupy Conotoxia Holding. Ich biura znajdują się w Zielonej Górze, Warszawie, Chicago i Limassol.

Analitycy i eksperci fintechu regularnie zdobywają wyróżnienia wiodących światowych agencji informacyjnych za trafność prognoz walutowych..