Na tle Europy w Polsce żywność jest tania
Polska ma najtańszą żywność w Unii Europejskiej, a w Europie ustępujemy pod tym względem jedynie Macedonii. Od 2012 r., polskie ceny towarów żywnościowych nawet nieco spadły.
Polska nadal jest na szczycie rankingu taniej żywności w krajach Unii Europejskiej. Na obszarze całej Europy taniej jest tylko w Macedonii. Jeśli przeciętne ceny żywności dla obszaru UE przyjąć za 100, to wskaźnik dla Macedonii ma wartość 58 proc., a w Polsce 63 proc. W rankingu unijnym tylko odrobinę drożej niż u nas jest w Rumunii (64 proc.), Bułgarii (70 proc.), na Litwie (78 proc.) oraz w Czechach i na Węgrzech (oba kraje po 79 proc.).
W rankingu ogólnoeuropejskim najdroższa jest żywność w Szwajcarii (173 proc.) i Norwegii (159 proc.). Nic dziwnego – obie nacje to nababowie Starego Kontynentu i niech to starczy za komentarz.
W Unii najdroższe jedzenie i picie jest w bardzo zamożnej Danii, gdzie ceny porównywalnych produktów żywnościowych oraz napojów bezalkoholowych stanowiły w 2015 r. 145 proc. średniego poziomu dla całej Unii. W Szwecji wskaźnik wyniósł 124 proc., a w trzeciej Austrii – 120 proc. W czołówce tych państw, gdzie nadwagi nie nabywa się tanio są również Irlandia, Finlandia i Luksemburg.
Nawiązanie do problemu otyłości miało być żartem na rozluźnienie, ale po sprawdzeniu w różnych źródłach wyszło, że jest coś na rzeczy. Najchudsi w Europie są Szwajcarzy znani z oszczędności, potem Dunki i Duńczycy, po nich mieszkańcy Francji oraz Szwecji, a 10 miejsc za Szwedami – Austriacy. Kolejność jest zastanawiająco zbieżna z rankingiem drożyzny żywnościowej, więc przydałoby się zbadanie korelacji.
Zwracam też uwagę, że pod progiem średniej unijnej znalazły się jedynie trzy państwa tzw. starej Unii, tj. Hiszpania, Portugalia i Holandia. Dwa pierwsze były i są krajami byłej EWG (poprzedniczki UE) z najmniejszym PKB per capita, a Holandia to kraj najwydajniejszego rolnictwa na świecie.
W podziale na grupy produktowe
Polska ma w Unii najtańsze mięso oraz nabiał (mleko, sery, jaja). Wskaźnik „mięsny” dla Polski wynosi 54 proc. średniej dla całej Unii natomiast „nabiałowy” – 65 proc. Pieczywo i inne produkty zbożowe kosztują nas nieco więcej niż w Rumunii i Bułgarii. Wniosek z tego taki dla ogółu ludności, z wyłączeniem wegan, którzy również miód traktują z obrzydzeniem, że lepiej jeść mięso i nabiał niż węglowodany, które są u nas nie tylko relatywnie kapkę droższe, ale też niezdrowe.
Do pierwszej trójki najtańszych państw członkowskich UE nie trafiliśmy (na szczęście) w grupie wyrobów tytoniowych, gdzie prym wiedzie Bułgaria (50 proc. średniej ceny dla UE), a za nią Litwa i Chorwacja oraz napojów alkoholowych, gdzie najtańszą trójkę tworzą w kolejności Bułgaria (64 proc.), Rumunia i Węgry.
Bezwzględne ceny
Wskaźnikiem nie da się operować tak przejrzyście jak ceną, bo nie wiadomo jak „nabić” taki wskaźnik w kasie. W celu uzupełnienia tej luki poznawczej przyszło szukać zbiorów cen bezwzględnych. Znalazł się jeden niemal w sam raz. Na podstawie danych przekazywanych (lub nie) przez narodowe urzędy statystyczne państw europejskich Eurostat prowadzi mianowicie statystykę pn. „Detailed Average Prices”.
W grupie produktów uznanych za reprezentatywne dla żywności zdecydowanie przewodzimy stawce państw najtańszych w Europie, bo wprawdzie wielu państw w tych zestawieniach brakuje, ale gdyby dostarczyły informacje, to uwzględniwszy wskaźniki omówione wcześniej, konkluzja pozostałaby ta sama.
Dodatkowo w Polsce najtaniej, bo za 2,34 euro, kupowało się ponadto standardową pizzę (5,57 euro na Cyprze – w nawiasach cena i nazwa najdroższego państwa), mieloną wołowinę po 3,17 euro (10,37 euro we Włoszech), schab bez kości po 2,89 euro (9,19 euro w Holandii). I dalej w tej samej konwencji: cały kurczak w Polsce 1,67 euro, w Holandii 4,86 euro, franfurterki/wiedenki w Polsce 3,32 euro i 8 euro we Włoszech, stek z łososia 10,51 euro i 17,72 na Cyprze, świeże mleko nieodtłuszczone) 0,63 euro i 1,02 euro w Rumunii. Ser typu camembert 9,02 i 19,08 na Malcie, masło 1,23 euro i 2,72 euro na Malcie, jabłka 0,65 euro i 1,94 euro w Niemczech, banany 1,17 euro i 1,79 we Włoszech (wszystkie ceny za 1 kg lub 1 l, masło – cena za kostkę 250 g.)
W większości pozostałych produktów uwzględnionych w badaniu jako typowe dla diety Europejczyka Polska znajduje się na drugim miejscu lub w bardzo ścisłej czołówce państw najtańszych. Nie dotyczy to jedynie takich produktów jak wino, oliwa, herbata czarna, czy kawa.
Spadek cen w okresie 2012-2015
Deflacja, „dobro” współcześnie rzadkie, ale znane ze swych epizodów, sprawiła, że w okresie 2012-2015 przeciętne ceny podstawowej żywności spadły w Polsce dość zauważalnie. Także w 2016 roku niewiele się zmieniło. Według wskaźnika CPI ceny żywności w Polsce wzrosły zaledwie o 0,9 proc. To różnica przy zakupach ledwo zauważalna.
Między rokiem 2012 a 2015 uśredniona cena polędwicy wieprzowej spadła w Polsce o 29 eurocentów, z 3,63 euro za kilogram do 3,34 euro w 2015 r., czyli o mniej więcej 1,50 zł. Filety z kurczaka potaniały w tym samym okresie o ćwierć euro z 3,92 euro za kilogram do 3,67 euro. Cena mąki pszennej spadła w Polsce z 55 do 46 eurocentów, ale cukru bardziej, bo z 92 eurocentów do 53 eurocentów w 2015, czyli aż o 39 eurocentów, tj. o ponad 40 proc. O 12 eurocentów – do 1,21 euro – podrożało u nas piwo. Ale można dość zasadnie domniemywać, że jest to głównie skutek mody na piwa oryginalne, specjalnie warzone, a więc – podobno lub naprawdę – lepsze, zatem droższe.
Spadek cen w wyniku deflacji, której czas właśnie się u nas kończy, nie ograniczał się tym razem do taniejących lokomotyw, jak we wczesnym PRL akurat wtedy gdy drożał na potęgę chleb, smalec i margaryna twarda wtedy jak zmrożone masło, ale dał się ostatnio odczuć przy kasach wielkich i dużych sklepów.
Większy obrazek
Gdy wydłużymy okres podlegający analizie wektor kierunku zmiany cen może jednak skierować się w przeciwną stronę.
Z danych dotyczących wartości HIPC w poszczególnych latach wynika, że na 34 uwzględnione państwa, w okresie 2007-2015 praktycznie nie zmieniły się ceny żywności w Szwajcarii. Tam już od dawna jest tak drogo, że zwykły Europejczyk z krajów na wschód od Łaby zapuszcza się tam rzadko, ale i tubylcy najwidoczniej mają tego dość.
W przypadku Polski wzrost wyniósł 16,7 punktów procentowych, co dało nam w tym zestawieniu relatywnie wysokie, 11. miejsce. Na czele była rozwijająca się dynamicznie Turcja, za nią niezamożna Serbia oraz Islandia, której banki szarżowały przed kryzysem finansowym niczym Jan Leon Kozietulski pod Samosierrą, ale w odróżnieniu od naszego bohatera poniosły klęskę.
Podatki i ceny
Z zastrzeżeniem, że przywoływane teraz wskaźniki obejmują poza żywnością szeroką gamę innych towarów konsumpcyjnych, poobserwujmy też wpływ podatków na ceny. Służy temu porównanie HICP i HICP-CT. Pierwszy z tych wskaźników to tzw. Zharmonizowany Indeks Cen Konsumpcyjnych (inflacja bazowa HICP, ang. Harmonised Index of Consumer Proces), drugi zaś to HICP oczyszczony z wpływu zmiany podatków na ceny detaliczne (CT = Constant Tax Rates).
Wskaźnik HICP większy od HICP-CT oznacza, że w danym czasie wzrosło obciążenie podatkowe badanych towarów. W latach 2003-2016 średnioroczny wzrost indeksu HICP wyniósł w Polsce 2,1 proc. a HICP-CT 1,7 proc., a więc ruch w podatkach podwyższał ceny. Mowa o ruchu w podatkach, bo współcześnie nie zdarzają się ceny ostateczne niezawierające w sobie podatków, więc porównanie HICP z HICP-CT służy pomiarowi zmiany w wysokości podatków obciążających towary i usługi konsumowane przez ludność.
Różnica wydaje się mała, ale jeśli zmierzyć jej wieloletni wpływ narastający, to przez 14 lat w okresie 2003-2016 ceny towarów konsumpcyjnych z uwzględnionym podatkiem (liczone na podstawie średniorocznej wartości HICP) wzrosły w Polsce o 33,8 proc., a gdyby podatki zatrzymały się na poziomie 2002 r., to ceny te urosłyby w Polsce o 26,6 proc. Trzeba przyznać, że fiskalizm nie jest w grupie towarów konsumpcyjnych jakiś dojmujący, ale daje o sobie znać, choć nie tak bardzo niż w innych krajach byłych „demoludów”.
Perspektywy bieżące nie są już tak dobre jak w pierwszej połowie obecnej dekady. Spece od prognoz sądzą, że żywność będzie teraz drożeć, może nie skokowo, lecz jednak zauważalnie. Wg HICP w całym 2016 r. ceny żywności (wraz z innymi towarami konsumpcyjnymi) były w Polsce jeszcze o 0,2 proc. niższe niż w całym 2015 r., jednak z końcem minionego roku zaczęły rosnąć. W grudniu 2016 r. jej ceny były o 2,5 proc. wyższe porównaniu z grudniem 2015 r., a w styczniu 2017 r. o 3,3 proc. większe niż w styczniu roku 2016. W kolejnych okresach wskaźnik ten może przybierać na wartości. Przyczyny są raczej zewnętrzne – nasz rynek dostosowuje się do wzrostu cen światowych, więc nie ma powodów do narzekania, że coś zepsuliśmy.