Kredyt na 2% podniesie ceny mieszkań
Najważniejszym problemem na rynku nieruchomości jest rekordowa inflacja, która obniża popyt na mieszkania. Kredyt na 2% podbije popyt i ceny, a w walce z inflacją pozostaniemy przy dotychczasowym poziomie niskiej skuteczności.
Dla kredytów mieszkaniowych luty był katastrofalny. Odnotowano ogromny spadek rok do roku zarówno liczby (-55,2%) jak i wartości udzielonych kredytów mieszkaniowych (-57,2%). W lutym 2023 r. średnia wartość udzielonego kredytu mieszkaniowego wyniosła 331,72 tys. zł i była niższa w ujęciu rocznym o 4,5%.
Banki udzieliły tylko 6 778 kredytów mieszkaniowych (wg. danych BIK) o wartości 2,248 mld zł. W porównaniu do lutego 2021 jest to o 63% niższa wartość.
Co może wpłynąć na zwiększenie popytu na kredyty mieszkaniowe? To obniżki stóp procentowych, realny wzrost wynagrodzeń, dalsza liberalizacja wymagań nadzorczych w zakresie liczenia zdolności kredytowej oraz spadek cen nieruchomości. Nadzieje, że w tym roku dojdzie do obniżek stóp procentowych wydają się bardzo optymistyczne (inflacja za marzec wyniosła 16,2% r/r, była niższa od wzrostu cen w lutym, ale jednocześnie okazała się wyższa od konsensusu analityków). Jednocześnie dynamika inflacji jest wyższa od dynamiki zmian w wynagrodzeniach, co oznacza realny spadek wynagrodzeń. O cenach wiemy, że jedynie wyhamowała ich dynamika wzrostu.
Czy kredyt na 2% uleczy rynek nieruchomości?
- Zwiększy się zdolność kredytowa wielu Polaków, nawet o 50% i krótkoterminowo kredyt ten będzie stymulował rynek nieruchomości – mówi w rozmowie z MarketNews24 Kuba Karliński, założyciel spółki Magmillon, autor książki „Zarabiajmy na nieruchomościach”. – Natomiast długoterminowo nie rozwiąże problemów związanych z dostępnością mieszkań ponieważ przełoży się na to, że wzrosną ceny mieszkań, w konsekwencji zwiększonego popytu.
Jednocześnie rząd szuka winnych, tam gdzie ich nie znajdzie, zamiast uprościć procedury administracyjne i zmniejszyć koszty budowy. Przykładem takich procedur jest uzyskanie pozwoleń na budowę.
- Teoretycznie takie pozwolenia powinny być wydawane po miesiącu lub dwóch miesiącach, a w praktyce ciągną się przez rok, albo dłużej – komentuje K.Karliński.
Nie chodzi jednak o likwidację takich pozwoleń, a taki rządowy pomysł pojawił się, ponieważ może to doprowadzić do patologii budowlanych. Istotne jest po prostu wydawanie pozwoleń w racjonalnym terminie.