Inflacja to nie wszystko. Dlaczego w inwestowaniu kluczowa jest płynność finansowa?
Rekord zakupu obligacji krótkoterminowych potwierdza, jak bardzo Polacy szukają miejsc, w których ich oszczędności nie będą traciły w wyniku wysokiej inflacji. Rekordowa inflacja jednak to nie tylko problem wysokich cen. – Dyscyplina finansowa to dziś nie tylko lokowanie oszczędności z przemyślaną strategią, ale przede wszystkim dbanie o płynność. Bo królem sytuacji pozostają ci, którzy dysponują gotówką, którą mogą szybko uruchomić – podkreśla Radosław Jodko, ekspert ds. inwestycji. Jak więc uchronić się błędów i jak mądrze zarządzać finansami w okresie zawirowań na rynkach?
W Polsce mamy inflację najwyższą od 25 lat. W czerwcu sięgnęła poziomu 15,6% i to nie koniec, bo analitycy NBP przewidują szczyt w granicach nawet powyżej 26% w skali roku. Analiza ekonomistów mBanku prognozuje, że także w 2024 rok wkroczymy z wysoką inflacją i wyższą, niż do tej pory przewidywano, stopą bezrobocia.
– Dwucyfrowa inflacja z nami zostanie na dłużej i pozostanie tematem numer 1 w każdej analizie rynkowej przez najbliższych kilkanaście miesięcy. Zawirowania na rynkach finansowych występują na taką skalę, że śmiało możemy powiedzieć, że to kryzys znacznie poważniejszy niż upadek banku Lehman Brothers, który do tej pory wyznaczał cezurę kryzysu – uważa Radosław Jodko, ekspert ds. inwestycji z RRJ Group.
Jego zdaniem zapowiada się nie tylko drogie lato, ale jeszcze droższa jesień oraz cały przyszły rok.
– Kryzys energetyczny z pewnością odbije się negatywnie i pogłębi dołek, firmom coraz trudniej o kontakty długookresowe, co wpłynie także na rynek pracy. Nic dziwnego, że indywidualni inwestorzy kombinują, gdzie lokować oszczędności, żeby nie zjadła je inflacja. Rekord na rynku obligacji detalicznych – przypomnijmy, że w czerwcu Polacy kupili ich za 14 mld zł – potwierdza, jak bardzo szukamy sposobów na to, żeby inflacja nie zjadła naszych oszczędności. To zresztą wiąże się nierzadko z pułapką, w którą wpadamy. Bo w okresie takich zawirowań na rynku trzeba koniecznie myśleć nie tylko o możliwych zyskach, ale przede wszystkim o płynności – zwraca uwagę Jodko.
– Płynność dotyczy zwłaszcza dwóch obszarów. Po pierwsze, w domowych budżetach dobrze tak zarządzać finansami, żeby mieć gotówkę, którą można swobodnie rozporządzać, kiedy na przykład w rodzinie jedno z małżonków straci pracę. Po drugie, płynność kluczowa jest, biorąc pod uwagę jakiekolwiek inwestowanie swojego kapitału. Przykładowo: w powszechnym mniemaniu uważa się, że najlepszym sposobem na zabezpieczenie oszczędności są inwestycje w nieruchomości. A to nie zawsze musi być dobry ruch. Czy warto dziś kupować dom w Hiszpanii czy we Włoszech? Radziłbym to poważnie przemyśleć, bo płynność takiej inwestycji jest znikoma, żeby nie powiedzieć: żadna. Czy na pewno zwróci nam się ta inwestycja? Czy wiemy, jak będą rosły czynsze, utrzymanie, energia? A co, jeśli nagle będziemy potrzebowali gotówki? Czy taka blokada kapitału na wiele lat to dobry pomysł? Niekoniecznie. Dziś to właściciele gotówki mogą czuć się pewniej i swobodniej zarządzają sytuacją, także w negocjacjach – podkreśla Radosław Jodko.
Zwraca przy tym uwagę na kilka innych elementów mających wpływ na sytuację gospodarczą i zasobność portfeli. – Trudno w tej chwili przewidywać także to, jak kształtować się będzie relacja euro do dolara, co jest wyraźnym sygnałem spowolnienia gospodarczego zarówno w Stanach, jak w strefie euro. Zrównanie notowań euro i dolara w czerwcu okazało się sensacją na rynkach finansowych. Słabnące euro ma wpływ także na portfele indywidualnych klientów, bo przekłada się bezpośrednio na wzrost cen towarów z importu, a to z kolei pociąga za sobą jeszcze wyższą inflację – wyjaśnia Jodko.
Dwucyfrowa inflacja jest nie tylko w Polsce, ale i w Hiszpanii czy Czechach, gdzie wynosi już ponad 17%. W Stanach Zjednoczonych inflacja także jest rekordowa, a jej wzrost inflacji do 9,1% okazał się wyższy, niż oczekiwano. – Na kłopoty gospodarek niemal w każdym kraju wpływ ma również kryzys energetyczny, którego bolesne skutki możemy odczuć już jesienią. Zmniejsza się także liczba ofert pracy – wylicza.
– W szalonym pędzie za atrakcyjnymi propozycjami lokat kapitału dobrze więc nie tylko policzyć, ile kapitału i na jak długo możemy zamrozić w inwestycji długoterminowej, czy może lepiej skupić się na krótkoterminowych oraz na takim podziale oszczędności, w którym zawsze dysponujemy gotówką, której możemy użyć. Do tego, o czym przez wiele ostatnich lat nie myśleliśmy, warto policzyć sobie, ile i w jakim banku mamy pieniądze do oddania. Jakie mamy debety, naruszone limity na kartach kredytowych, kredyty odnawialne? Dobrze je dziś spłacić. Bo one właśnie będą nas w najbliższych miesiącach kosztowały dużo więcej. Obserwuję dziś sporo nieprzemyślanych decyzji inwestycyjnych. A bez właściwego podejścia, strategii i policzenia się, dochodzi do większych strat niż te, które byśmy ponieśli w wyniku utraty wartości nabywczej naszych oszczędności – podkreśla Radosław Jodko z RRJ Group.