Obniżenie wieku emerytalnego – czy rzeczywiście się to opłaca?
Każdy chciałby pracować jak najkrócej. Wiadomość o ewentualnym obniżeniu wieku emerytalnego od 1 października 2017 r. cieszy Polaków. Tylko dlaczego nikt nie chce zobaczyć ciemnych stron tego pomysłu? Czy rzeczywiście wolimy żyć tym, co tu i teraz, niż myśleć o tym, jak będą wyglądać nasze finanse za 25 lat?
A wesoło nie będzie. „Na obniżeniu wieku emerytalnego najbardziej stracą obecni pracownicy, a co za tym idzie – również cała gospodarka. Jeśli propozycja rządu wejdzie w życie, w 2040 r. liczba Polaków w wieku produkcyjnym spadnie o 5 mln” – mówi serwisowi infoWire.pl Rafał Trzeciakowski, ekonomista Forum Obywatelskiego Rozwoju.
Krótszy okres pracy, ale dłuższy pobierania świadczenia oznacza, że emerytury będą głodowe. Kobiet będą niższe o 40%, a mężczyzn o 15% w stosunku do tych, które byłyby otrzymywane przy zachowaniu obecnego wieku emerytalnego (67 lat). „Kobieta przechodząca za 25 lat na emeryturę na jeden rok świadczenia będzie pracować zaledwie rok i cztery miesiące. Przez ten czas trudno będzie uzbierać ze składek kapitał w jakiejś rozsądnej wysokości” – stwierdza ekspert.
Co istotne, aby zapewnić przyszłym emerytom chociaż minimalne świadczenie, które dziś wynosi 882,56 zł, państwo będzie zmuszone do podniesienia VAT-u o mniej więcej dwa punkty procentowe w celu utrzymania dyscypliny budżetowej.
I na koniec to, o czym mało się mówi. Rząd rozważa, czy nie zakazać emerytom dorabiania. Trzeba by wtedy wybierać: albo się pobiera emeryturę, albo pracuje. Mniej radykalnym rozwiązaniem byłoby ograniczenie możliwości dorabiania do świadczenia. Emerytury nie straciliby ci, których miesięczny zarobek nie przekraczałby 70% przeciętnego wynagrodzenia.