Wyprawka do szkoły coraz droższa

Wyprawka do szkoły coraz droższa

Początek roku szkolnego jest tylko dla garstki rodziców unikających płacenia alimentów sygnałem mobilizującym do wsparcia swojego dziecka ubraniami, przyborami szkolnymi czy jakąś gotówką. A średni szacunkowy wydatek jaki w tym roku przewidują na wyprawkę szkolną, rodzice samotnie wychowujący dzieci, to najczęściej ponad 500 zł. W przypadku 73 proc. osób będzie on wyższy niż w roku ubiegłym – wynika z badania przeprowadzonego przez BIG InfoMonitor wraz ze Stowarzyszeniem Dla Naszych Dzieci. Długi alimentacyjne przekroczyły w lipcu 14,7 mld zł, ma je 292,2 tys. osób. To wzrost o 3 mld zł i o 25 tys. niepłacących rodziców. Większość opiekunów ocenia, że brak alimentów sprawia, że ich dzieci mają gorsze warunki edukacyjne niż osoby bez takich problemów.


Średni szacunkowy wydatek jaki w tym roku przewidują na wyprawkę szkolną, rodzice samodzielnie wychowujący dzieci, to najczęściej ponad 500 zł (56 proc.). Od 300 do 500 zł założyła na ten cel co czwarta osoba (24 proc.), a co siedemnasta między 200 a 300 zł (6 proc.). Ale są także osoby, które zamierzają wydać od 100 do 200 zł, a nawet do 100 zł, bo ich zwyczajnie na więcej nie stać – wynika z badania przeprowadzonego w sierpniu przez Rejestr Dłużników BIG InfoMonitor wraz ze Stowarzyszeniem Dla Naszych Dzieci. Dla ponad 73 proc. rodziców biorących udział w badaniu, wyprawka szkolna będzie w tym roku droższa niż przed rokiem. Co dziesiąta osoba wskazuje, że będzie taka sama, a niespełna 5 proc. mówi o niższej kwocie, którą przeznaczy na wyposażenie dzieci do szkoły.

Dla wielu skompletowanie wyprawki szkolnej to bardzo trudne wyzwanie, bo ponad 30 proc. niealimentowanych rodzin ocenia sytuację materialną swojego gospodarstwa domowego jako skromną, co zmusza na co dzień do bardzo oszczędnego gospodarowania pieniędzmi. Na średnim poziomie funkcjonuje 49 proc. rodzin, a 5 proc. żyje bardzo biednie i nie starcza im nawet na podstawowe potrzeby, nie mówiąc już o wyposażeniu dzieci do szkoły – zaznacza Sławomir Grzelczak, prezes BIG InfoMonitor.

A ceny artykułów szkolnych są coraz wyższe. Wg danych GUS, za zeszyty trzeba zapłacić o jedną czwartą więcej niż w poprzednim roku. Ceny plecaków podrożały o 12 proc., a przyborów szkolnych piśmienniczych, kredek czy farb o średnio ponad 10 proc. Droższe są również stroje na WF i więcej też wydamy na zakup butów sportowych. Koszty są wyższe dla uczniów szkół średnich, bo w ich przypadku oprócz przyborów dochodzi też zakup podręczników, które dla dzieci ze szkół podstawowych są darmowe. Z kolei zakup książek wiąże się z wyższym kosztem o prawie 9 proc., a za niektóre podręczniki trzeba zapłacić jeszcze więcej, szczególnie za te do nauki języków obcych.

Gorsze warunki edukacyjne bolączką niealimentowanych dzieci

Rok szkolny rozpoczęło właśnie kilka milionów dzieci w placówkach szkolnych i przedszkolnych. Cześć z nich, szacuje się, że około miliona, wychowuje się bez opieki oraz finansowego wsparcia rodzica zobowiązanego do płacenia alimentów. Z zakupem niezbędnych książek, przyborów szkolnych, a także odzieży i obuwia, ewentualnie komputera czy mebli, często rodzice niealimentowanych dzieci muszą radzić sobie sami, co nie jest łatwe w czasach wysokiej inflacji i wzrostu cen wszystkich tego typu artykułów.

Przypomnieć należy, że każdy rodzic z chwilą urodzenia się dziecka nabywa odpowiedzialność zapewnienia dziecku odpowiednich warunków rozwojowych i do tego nie potrzebuje wyroku sądu. Zaniechanie tego obowiązku czy to w postaci niealimentacji, czy osobistej opieki nad dzieckiem w rozumieniu prawa, ale także z punktu widzenia psychologii, jest zaniedbaniem dziecka. Może mieć to poważne konsekwencje dla dalszego jego rozwoju. Są to konsekwencje widoczne na bieżąco, jak niemożność zaspokojenia podstawowych potrzeb dziecka (niedożywienie, ciągłe przeprowadzki, życie w ubóstwie, ograniczone możliwości edukacyjne itp.), ale też te odroczone w czasie, które będą konsekwencją tych pierwszych plus większej nieobecności rodzica wychowującego dziecko w pojedynkę, ze względu na konieczność jego dodatkowego zaangażowania zawodowego (zaburzenia więzi, trauma relacyjna, poczucie osamotnienia u dziecka, zaburzenia nastroju, zaburzenia lękowe itp.) – zauważa Justyna Żukowska-Gołębiewska, psycholożka i prezeska Stowarzyszenia Dla Naszych Dzieci.

74 proc. rodziców, którzy nie otrzymują alimentów na swoje dzieci uważa, że mają one gorsze warunki edukacyjne niż osoby bez takich problemów. W efekcie, co trzeciego rodzica nie stać na jakiekolwiek zajęcia pozaszkolne, a 26 proc. wskazuje, że są w stanie wygospodarować pieniądze na maksymalnie jedno zajęcie dodatkowe. Co szósta osoba wspomina, że brakuje jej funduszy także na korepetycje w razie kłopotów w nauce dziecka i są też dzieci, które nie mają na podstawowe materiały do nauki. Powodów do poprawy sytuacji niealimentowanych dzieci nie widać. Rodzic, dla którego powinien być to obowiązek, nie tylko nie płaci alimentów, ale także zwykle nie oferuje innego wsparcia dziecku. Tylko 6 proc. ankietowanych wskazało, że z okazji rozpoczęcia roku szkolnego dziecko otrzymuje jakąś pomoc od ojca czy matki niepłacącej alimentów. Jest to przeważnie gotówka, następnie przybory szkolne, ubrania, na końcu sprzęt elektroniczny. Pozostali, czyli  aż 94 proc. nie otrzymują nic.

 - Jako społeczeństwo ciągle nie zdajemy sobie sprawy z tego, że zaniedbanie rodzicielskie jest przemocą, a każda przemoc rani. Dzieci nie powinny ponosić odpowiedzialności za fakt rozstania ich rodziców. Żyjemy w jakiejś zbiorowej schizofrenii. Z jednej strony uważamy dzieci za „sól naszej ziemi”, a z drugiej z tak ogromną lekkością przyjmujemy informacje o tym, że brat czy kolega nie płaci alimentów na dziecko. Dzieci podlegają szczególnej ochronie prawnej w naszym kraju, a mimo to prawomocny wyrok sądu w sprawie zapewnienia dziecku środków do życia jest kompletnie nieegzekwowalny, co widać w każdym jednym badaniu dotyczącym niealimentacji w Polsce. Nie sposób oprzeć się wrażeniu, że w tym wypadku dziecko przegrywa z kretesem ze sprytem swojego rodzica i jego bezkarnością. To potwornie smutne – przyznaje Justyna Żukowska-Gołębiewska.

Zaległości alimentacyjne rosną na potęgę. Na Mazowszu już prawie 2 mld zł

W Rejestrze Dłużników BIG InfoMonitor na koniec lipca bieżącego roku było zgłoszonych prawie 292,2 tys. osób, które nie wywiązują się z płacenia alimentów na dzieci. Ich zaległości z tego tytułu przekraczają rekordową kwotę wynosząca ponad 14,7 mld zł. W rok przybyło prawie 3 mld zł zaległości z tego tytułu oraz 25 044 nowych dłużników. Średnia zaległość na osobę wynosi już 50 383 zł.

Warto w tym miejscu zaznaczyć, że to tylko dłużnicy zarejestrowani w biurach informacji gospodarczej, a to jedynie fragment smutnej rzeczywistości. Statystyki Krajowej Rady Komorniczej mówią, że aktualnie jest ponad 607 tys. czynnych postępowań alimentacyjnych, z czego ponad 368 tys. egzekucji, to te, w których wierzycielem jest Fundusz Alimentacyjny. Reszta – 40 proc. - to sprawy zgłaszane przez matki, które nie dostają alimentów od ojców i nie kwalifikują się do funduszu. Mamy więc ponad 600 tys. dłużników i zdecydowanie więcej poszkodowanych dzieci,  których na utrzymaniu tylko jednego rodzica może być w Polsce 900 tys. a nawet milion. Tym samym, może to być problem co dziesiątego dziecka w kraju – wskazuje Sławomir Grzelczak, prezes BIG InfoMonitor.

Niezmiennie, najwyższe kwoty długów alimentacyjnych przypadają na Mazowsze i Śląsk, odpowiednio prawie 1,9 i ponad 1,6 mld zł. Próg miliarda złotych przekroczyły też takie województwa jak: dolnośląskie (1,3 mld zł), pomorskie (1,2 mld zł), wielkopolskie i kujawsko-pomorskie  - prawie 1,1 mld zł w obu przypadkach. Do tej kwoty zbliża się też woj. lubelskie (926 mln zł) i łódzkie (898 mln zł). Średnia zaległość na osobę najwyższa jest również na Mazowszu - 57 438 zł, zdecydowanie przekracza średnią dla kraju.

 - Porażające jest to, że 31 proc. ankietowanych wskazuje, że nie otrzymuje należnych dziecku alimentów od początku ich przyznania, a kolejne 25 proc. utrzymuje dziecko samodzielnie dłużej niż 3 lata. To już kolejne badanie, które potwierdza, że postawa niepłacenia alimentów na dziecko jest postawą reprezentowaną niezależnie od zmieniającej się rzeczywistości. Pandemia, wojna w Ukrainie czy wzrost inflacji przede wszystkim uderza w rodzica, który na co dzień wychowuje dziecko/dzieci, gdyż to na jego barkach spoczywa obowiązek codziennej opieki nad dzieckiem i realizacji jego potrzeb. Niestety rodzic niepłacący nie tylko nie pomaga w kompletowaniu wyprawki szkolnej, ale też nie proponuje w zamian wsparcia w codziennej opiece nad dzieckiem. Chęć np. opieki naprzemiennej zaproponowało tylko 10 proc. rodziców niepłacących alimentów z czego ponad 60 proc. z nich potem nie zrealizowało swojej propozycji chęci częstszej opieki nad dziećmi – dodaje Justyna Żukowska-Gołębiewska, psycholożka i prezeska Stowarzyszenia Dla Naszych Dzieci.

Badanie zrealizowane we współpracy ze Stowarzyszeniem Dla Naszych Dzieci na profilach FB na próbie 338 osób wychowujących samodzielnie dziecko lub dzieci, na które zasądzone zostały alimenty, sierpień 2023 r.

Źródło: BIG InfoMonitor