- Mieszkania na wynajem najczęściej należą do osób fizycznych, które szukają sposobu na ulokowanie i pomnożenie swoich oszczędności. Najczęściej posiadają oni nie więcej niż dwa-trzy lokale. Wiele osób postrzega taką inwestycję jako sposób zapewnienia dodatkowych środków na emeryturze. Proces najmu obsługują sami, lub zatrudniają wyspecjalizowane firmy trudniące się pośrednictwem w wynajęciu mieszkań i zarządzaniem wynajętym zasobem. Pandemia nieco zachwiała tym rynkiem, powodując spadek liczby studentów, zmniejszyła też mobilność krajową i zagraniczną, a tym samym ograniczyła zainteresowanie wynajmem. Oczekujemy jednak, że rynek pozytywnie zareaguje na pierwsze sygnały zakończenia pandemii – mówi Agnieszka Mikulska, ekspert w dziale mieszkaniowym CBRE.
Z analizy CBRE wynika, że w ciągu ostatniej dekady mieszkania na wynajem były jedynym produktem inwestycyjnym dostępnym dla drobnych inwestorów, który notował stabilny i wysoki wzrost, szczególnie w ostatnich 5-6 latach. Pewny zysk dawał także depozyt, jednak na niższym poziomie niż mieszkaniówka. Pozostałe opcje inwestycyjne, takie jak gra na giełdzie czy złoto, podlegały znacznie większym fluktuacjom.
- Długofalowy pewny zysk i dobre prognozy dla rynku najmu mieszkań, mimo chwilowych zawirowań, przyciągają również inwestorów instytucjonalnych. Za kolejne 10 lat będziemy obserwować nowe standardy, wyznaczane przez projekty built-to-rent, czyli obiekty budowane specjalnie pod wynajem instytucjonalny. To sprawi, że rozdrobniony obecnie rynek prywatnych właścicieli może czekać powolna konsolidacja – mówi Agnieszka Mikulska.
Studenci utrzymają rynek
Młodzi ludzie wyjeżdzający na studia do centrów akademickich są jednym z głównych czynników generujących popyt na rynku mieszkaniowym. Prywatne lokale mogą konkurować z akademikami nie tylko pod względem warunków i kosztów, ale przede wszystkim dostępności, gdyż miejsc w domach studenckich nie wystarcza dla wszystkich. Na początku 2020 roku uczelnie publiczne w największych ośrodkach akademickich zapewniały miejsce w akademikach tylko dla niespełna 9% swoich podopiecznych. Uzupełnieniem oferty akademików publicznych mogą być prywatne domy studenckie, ale ten rynek wciąż pozostaje niszowy. Na początku 2020 roku dostarczał miejsca dla jedynie ok. 1% osób studiujących w największych polskich ośrodkach akademickich. W tej sytuacji większość studentów musi korzystać z najmu na wolnym rynku.
Dodatkowo, jak wskazują dane GUS, w ciągu najbliższej dekady zacznie rosnąć liczba młodych ludzi wkraczających w dorosłość, co wpłynie pozytywnie na popyt na mieszkania na wynajem, szczególnie w dużych miastach.