Szczyt nadziei.

Zaczynają się “gierki” przed weekendowym szczytem G20. Europa nie ma pomysłu na Ukrainę. FED, FOMC, Powell.


Krzysztof Adamczak

Zapraszamy do Buenos Aires

Wyjątkową symbolikę ma miejsce nadchodzącego szczytu przywódców 20 największych gospodarek globu. Argentyna dla świata finansjery od dawna jest synonimem kolejnych krachów i kryzysów, nadchodzących po sobie z zadziwiającą regularnością. I teraz w stolicy tego kraju możni tego świata mają debatować nad tym, jak uniknąć zbliżającej się wielkimi krokami globalnej recesji.

Ktoś przesądny mógłby powiedzieć, że to nie ma prawa się udać. Zresztą ci bardziej pragmatyczni inwestorzy mogą mieć podobne zdanie. Dla sporej części analityków ten szczyt zostanie spłycony do spotkania Trump - Xi, od którego zależy los wojny celnej. Co ciekawe, rynek do tej rozmowy podchodzi z ogromnym pokładem nadziei, co może być o tyle zastanawiające, że ani strona amerykańska, ani chińska nie dają za dużo powodów do optymizmu.

Wygląda jednak na to, że inwestorom dobrze się patrzy zza różowych okularów, przez które widać, że agresywny ton jednej i drugiej strony to tylko technika negocjacyjna. Budzi to żywe skojarzenia z ostatnim szczytem ekonomicznym azjatycko-pacyficznym. Nadzieje były ogromne, a wyszło, jak wyszło.

Jak daleko posunie się Rosja?

W Europie cały czas da się wyczuć nerwowy nastrój związany z weekendowymi wydarzeniami w Cieśninie Kerczeńskiej. Zachodnie media nie mają wątpliwości, że prezydent Putin testuje Europę, sprawdzając, jak daleko może się posunąć. Problem w tym, że na Starym Kontynencie brakuje wspólnego stanowiska wobec Rosji. Pragmatyzm i wewnętrzne interesy (jak choćby Nord Stream 2) biorą górę. Mocnym echem odbija się również milczenie Amerykanów, którzy praktycznie w żaden sposób nie zareagowali na wydarzenia z niedzieli.

Budzi to obawy, podnoszone również przez Poroszenkę, że Kreml może szykować się do lądowej ofensywy. Efektem tego jest ogłoszenie stanu wojennego na części terytorium Ukrainy. Eskalacja konfliktu przyniosłaby destabilizację praktycznie w całym regionie, co z pewnością wpłynie także na rynek walutowy. Do tej pory ucierpiały tylko rubel i hrywna, jednak w kolejce czekają już złoty, lej, lew czy forint. Ze względu na kraje bałtyckie euro również może być zagrożone.

Odczyty tylko ze Stanów

W środę wszystko, co najciekawsze w kalendarzu makro, płynie ze Stanów. Po pierwsze poznamy zrewidowany odczyt PKB. W ostatnim czasie rewizje nie różnią się znacząco od pierwszych odczytów, dlatego rynek trzyma rękę na pulsie, jednak nie nastawia się na mocniejszy handel. Inaczej ma się sytuacja z wystąpieniem Powella. W tym przypadku inwestorzy będą się doszukiwać wskazówek na temat przyszłorocznej ścieżki podwyżek stóp procentowych. O ile grudniowy ruch jest już praktycznie przesądzony, to marcowy stawia coraz więcej znaków zapytania. Sesję zamkniemy protokołem z posiedzenia FOMC, który również powinien wzbudzić spore zainteresowanie.

Złoty pozostaje dzisiaj pod presją podaży. Główne waluty solidarnie drożeją, choć zwyżka nie jest raczej znacząca. Zarówno dolar, jak i frank kosztują obecnie 3,81 zł, euro 4,29 zł, a funt brytyjski 4,85 zł. Większej zmienności możemy spodziewać się dopiero wieczorem, wraz z rozpoczęciem wystąpienia Powella.

Krzysztof Adamczak, analityk walutowy w Walutomat.pl i InternetowyKantor.pl
Źródło: Internetowykantor.pl

INFORMACJE O MARCE

Internetowykantor.pl to pierwszy w Polsce kantor online, który działa nieprzerwanie od 2010r. Serwis umożliwia tanią, szybką i przede wszystkim bezpieczną wymianę walut, bez konieczności wychodzenia z domu. Obecnie z usług serwisu korzysta 220 tysięcy klientów, którzy rocznie wymieniają ponad 4 miliardy złotych.