Konieczna rewolucja w światowej bankowości

Konieczna rewolucja w światowej bankowości

Banki, system bankowości, polityki monetarne i zasady międzynarodowego przepływu kapitału wymagają radykalnych zmian. W przeciwnym razie świat znów popadnie w gospodarczy kryzys — to wnioski z najciekawszych  publikacji mijającego tygodnia.


Kolejne ruchy banków centralnych nie przynoszą pożądanych efektów pobudzenia wzrostu gospodarczego. Ostatnim przykładem jest uruchomiony przed miesiącem program wykupywania przez Europejski Bank Centralny obligacji korporacyjnych. Zgodnie z danymi EBC bank wykupił już „prawie wszystko”. Co, jak z przekąsem zauważają analitycy ZeroHedge, skutkuje tym, że prawie wszystkie obligacje będą negatywnie rentowne, czyli nie przerwą stagnacji.

Banki, czyli prywatni wierzyciele, powinny ponosić większą odpowiedzialność w procesie restrukturyzacji zadłużenia państw strefy euro, albowiem sam Europejski Mechanizm Stabilizacyjny jest za słaby aby rozwiązać problem. Taką propozycję wysunęli niemieccy ekonomiści z Niemieckiej Rady Ekspertów Gospodarczych. Tylko to może, ich zdaniem, zapewnić wiarygodność klauzuli non-bailout, czyli o niewykupywaniu zadłużenia przez rząd. Wzmocni to także efektywność procesu restrukturyzacji zadłużenia.

Zdaniem ekspertów z Center for Economic Policy Research najlepszym przykładem są włoskie banki, których naprawa jest konieczna aby kraj wrócił na ścieżkę wzrostu gospodarczego. Banki te powinny poprawić swoją wypłacalność oferując do wykupu bardzo tanie obligacje i własne akcje.

O większy udział bankierów w pracach nad regulacjami dopomina się ekonomista Adam C. Smith z Walijskiego uniwersytetu w analizie dla Mercatus Center. Regulacje amerykańskiego rynku finansowego w ramach ustawy Dodda-Franka oraz przepisy wprowadzane przez Biuro Ochrony Konsumenta, w dużym stopniu opierają się o koncepcje ekonomii behawioralnej. Zdaniem autora wypracowany system wyłania się jako nazbyt akademicki.

Generalnie szefowie banków centralnych na świecie coraz częściej wskazują, że oczekiwanie iż polityka monetarna wydobędzie gospodarki z sekularnej stagnacji jest błędne. Lawrence Summers i ekonomista Gauti Eggertsson nie tylko zgadzają się z tą opinią, ale pokazują, że zmiana tych polityk i ich koordynacja na międzynarodowym poziomie może przerwać rozprzestrzeniającą się stagnację.

Napływ zewnętrznego kapitału do kraju, który ma zerowe stopy procentowe pogarsza zachwianą relację pomiędzy oszczędnościami a inwestycjami tego kraju. Dla poprawy sytuacji konieczna jest polityka promująca napływ kapitału do wschodzących rynków z równoczesnym oddłużeniem tych krajów i promocją strukturalnych reform.

Inne recepty na poprawę systemu finansowego nie są tak rozsądne. Ku zaskoczeniu ekonomistów amerykańska partia republikańska, która chce demontażu ustawy Dodda-Franka regulującej pokryzysowy rynek finansowy, ogłosiła także zamiar przywrócenia zasady Glassa-Steagalla z 1933 roku, która do czasu jej likwidacji w 1999 roku zabraniała komercyjnym bankom angażowania się w wysoce ryzykowne instrumenty finansowe.

Komentatorzy mają nadzieję, że pomysł jest po prostu jednym z elementów chaosu kampanii Donalda Trumpa.

USA tymczasem intensyfikuje walkę ze światową korupcją, dla której przepływ kapitału jest kluczowy. WSJ poinformował (dostęp płatny), że federalni prokuratorzy prowadzący śledztwo w sprawie rządowego malezyjskiego funduszu inwestycyjnego 1Malaysia Development Berhad (1MDB) wnieśli do sądu wniosek o przejęcie aktywów wartych ponad 1 mld dolarów, które ich zdaniem zostały zakupione z pieniędzy wyprowadzonych z 1MDB.

Byłoby to największe tego typu przejęcie w historii. Niesie też niebezpieczeństwo zerwania stosunków dyplomatycznych pomiędzy USA a Malezją, ponieważ zdaniem prokuratorów pieniądze wyprowadzili prominentni rządowi oficjele. Reuters dodaje iż wiele wskazuje na to, że przy pomocy amerykańskiego banku Goldman Sachs.

Innym czynnikiem, który może grozić światu ponowną recesją jest ropa naftowa. Wobec odbicia cen ropy w minionych sześciu miesiącach pojawia się pytanie, kto wygrał wojnę cenową? ZeroHedge wskazuje, że nie ma jednego, konkretnego zwycięzcy – raczej panuje remis. Najbardziej wzrost cen pomaga amerykańskim firmom odwiercającym ropę i gaz ze złóż łupkowych.

I drugie pytanie, głębsze — czy wzrost cen ropy grozi wykolejeniem światowej gospodarki? Podobne pytanie postawił już 60 lat temu amerykański ekonomista M.King Hubbert. W dzisiejszych realiach okazuje się, że boom łupkowy jednak wyparł znaczną część tradycyjnej produkcji ropy, przynajmniej w połowie produkujących ją krajów.

O ile odwierty łupkowe będą opłacalne, o tyle światu nie grozi nagły kryzys ropy, jaki miał miejsce (i był przewidziany przez Hubberta) w latach 70.

Ropa jest też tym czynnikiem, który, według Zero Hedge, utrzymuje poparcie polityczne zachodniej Europy dla tureckiego prezydenta Recepa Tayyipa Erdogana. Porty w Cieśninie Bosforu przeładowują dziennie około 3 proc. globalnych dostaw ropy naftowej, czyli ok. 3 mln baryłek tego surowca. Dla Europy jednak to dobrze ponad jedna czwarta wszystkich dziennych dostaw. Dwa ropociągi: kaspijski i irański przebiegające przez terytorium Turcji także tłumaczą delikatność postępowania z Erdoganem.

Brexit spowodował, że Międzynarodowy Fundusz Walutowy ponownie obniżył prognozę wzrostu światowej gospodarki, tym razem o 0.1 pkt proc. – do 3,4 proc. Prognoza pozostaje w zgodzie z trendem zwyżki na giełdach — inwestorzy lokują pieniądze w akcjach tych firm, których produkty na pewno będą kupowane.

Publicysta Bloomeberga wskazuje, że Brytyjczycy są w pozycji defensywnej. Faktycznie mają jeden atut – pozostawienie swojego rynku otwartego na import samochodów, ale atut ten działa tyko w przypadku producentów czyli Niemiec i Francji. Muszą natomiast bronić pozycji londyńskiego City w sektorze usług finansowych.

Co mają robić inwestorzy wobec stagnacji w gospodarkach i problemu Brexitu? Zdaniem analityków z Goldman Sachs powinni inwestować w amerykańskie firmy, które, jak przewidują, osiągną w tym roku rekordowo wysoki, 7-proc., wskaźnik zysku na akcję.

Zadłużenie krajów Europy i spowolnienie gospodarki chińskiej powoduje już wymierne negatywne skutki: jak pokazuje raport KPMG International spada liczba start-upów na świecie, bo inwestorzy pod presją globalnych kłopotów ograniczają działalność.

Rekordowy był ubiegły rok, kiedy liczba umów dofinansowujących start-upy przekroczyła 8,8 tys. Ich wartość sięgnęła 130 mld dol. Tymczasem w I półroczu 2016 roku zawarto mniej niż 4 tysiące umów o łącznej wartości ponad 53 mld dol.

Anna Wielopolska

Źródło: Obserwator Finansowy
Obserwator Finansowy